W liście podkreśla, że chociaż udział w przedstawieniu w szkole, do której chodzi jej ośmioletnia córka jest nieobowiązkowy, to sam sposób organizacji budzi duże wątpliwości.
Przede wszystkim dzieci muszą nauczyć się na pamięć pastorałek - wykonanie zadania będzie sprawdzane przez różnych nauczycieli. Oznacza to, że dziecko, które nie nauczy się tekstów, będzie musiało się z tego wytłumaczyć wszystkim osobom prowadzącym lekcje w drugich klasach.
Jasełka albo do domu. Rodzice oburzeni zachowaniem szkoły>>
"Moje dziecko jest indoktrynowane tak przy okazji, bo jest jedno, kto by się takim drobiazgiem przejmował? Przecież nic nie musi… Mam jej nie posyłać do szkoły przez dwa tygodnie?! Czy mam ją zmusić do nauki 6 abstrakcyjnych dla niej tekstów? Bo ona jest ośmiolatką, nie potrafi zrozumieć kontekstu." - czytamy w liście.
To nie pierwsza tego rodzaju skarga, rodzice, którzy nie chcą posyłać dzieci na religię, od dawna zwracają uwagę, że organizacja jasełek w publicznej szkole może naruszać ich prawa. Innego zdania jest resort edukacji.
"Jasełka wywodzące się z misteriów średniowiecznej Europy mają również swoją długoletnią tradycję w kulturze polskiej. (...) Nie tylko niosą określony przekaz religijny, ale są również ważnym elementem w poznawaniu europejskiego i polskiego kodu kulturowego, pomocnego w odczytywaniu dzieł literackich, plastycznych i muzycznych" - wyjaśniał w odpowiedzi na tego typu skargi.
Modlitwa przed jedzeniem elementem szkolnego savoir vivre?>>