Zdalne nauczanie zaczęło się od 12 marca – na początku była to prowizorka, potem kwestię tę uregulowały kolejne rozporządzenia. Nie były to jednak regulacje szczegółowe, bardzo wiele zależało od dyrektorów szkół. Część rodziców uczniów skarży się, że nie wszędzie takie podejście przyniosło efekty.

Zdalne nauczanie bardziej czasochłonne>>

 

Dysproporcje w nauczaniu

- Zdalna nauka w naszych warunkach była całkowitą fikcją, nauczycielki  nie miały odpowiedniego sprzętu, by prowadzić zdalne lekcje, ale też - co w przypadku naszej wsi nie jest czymś nadzwyczajnym - dzieci nie mają swoich własnych komputerów, żeby móc w takiej nauce uczestniczyć - mówi matka szóstoklasisty  z podkarpackiej wsi. Dodaje, że wiele jej koleżanek skarżyło się, że nie ma odpowiedniej wiedzy ani umiejętności, żeby tłumaczyć dzieciom ze starszych klas trudne zagadnienia z matematyki, fizyki czy chemii. - To nie jest tak, że każde dziecko przeczyta fragment książki i samo dojdzie do tego, jak rozwiązać zadanie. Wiele z tych zagadnień nie pojawiało się na wcześniejszych lekcjach i dla dzieci było czymś kompletnie nowym – tłumaczy. Tłumaczy, że nie wyobraża sobie, by w kolejnym roku szkolnym wyglądało to w ten sam sposób, bo doprowadzi to do tak dużych dysproporcji w wiedzy uczniów, że tym z mniejszych miejscowości bardzo trudno będzie dostać się do dobrej szkoły ponadpodstawowej.

Zobacz w LEX: Kalendarz zadań dyrektora - Lipiec 2020 >

Matka czwartoklasistki z warszawskiej szkoły mówi natomiast, że widać było różnice w podejściu nauczycieli w obrębie tej samej szkoły - część przedmiotów była prowadzona wzorowo, część natomiast bez większego zaangażowania ze strony pedagoga. - Sytuacja dzieci w klasie mojej córki jest bardzo dobra, wszystkie miały dostęp do komputerów, więc wszystkie mogły w takich zajęciach uczestniczyć. Jednak mimo naszych apeli zaledwie czworo nauczycieli prowadziło zajęcia z uczniami systematycznie. Dużym plusem była postawa pani od matematyki, czy pani od polskiego, które spotykały się z dziećmi na komunikatorze i prowadziły lekcje niemal w normalnym trybie. Byli jednak też tacy, którzy ograniczyli się do zadawania uczniom prac domowych, dlatego nikt nie ma wątpliwości, że powinno to być brane przy ocenie pracy nauczyciela i takie sugestie pojawiały się na m.in. na radzie rodziców.

Czytaj w LEX: Czy świadczenie urlopowe dla nauczycieli otrzyma nauczyciel przebywający kilka dni na urlopie bezpłatnym, urlopie dla poratowania zdrowia, urlopie macierzyńskim, świadczeniu rehabilitacyjnym? >

Podkreśla, że wielu nauczycieli tłumaczyło się, że sami mają małe dzieci,  co za tym idzie mniej czasu na zaangażowanie w nauczanie. - Są tacy, którzy budzą mój szczery podziw, zwłaszcza nauczycielki klas 1-3, które mimo tak trudnej sytuacji i trudności przy utrzymaniu uwagi tak małych dzieci, potrafiły nie tylko prowadzić z nimi codziennie zajęcia, ale zachęcać je do samodzielnej pracy np. czytania książek lub robienia prac plastycznych. Nauczyły też dzieci korzystać z komunikatorów – podkreśla.

 

Autonomia dyrektora

Według rozporządzenia regulującego zdalne nauczanie, za organizację kształcenia na odległość odpowiada dyrektor szkoły. Jest on zobowiązany do tego, aby powiadomić rodziców, w jaki sposób będzie zorganizowana nauka. Nauczyciele mają możliwość weryfikacji dotychczas stosowanego programu nauczania tak, by dostosować go do wybranej metody kształcenia na odległość. W sytuacji, gdy wystąpią trudności w organizacji zajęć, dyrektor szkoły w uzgodnieniu z organem prowadzącym, powinien określić inny sposób ich realizowania. O wybranym sposobie musiał on także poinformować kuratora oświaty.

Zobacz w LEX: Agresja w szkole – metody i podstawy prawne radzenia sobie z agresywną postawą uczniów  >

- Szkoła dyrektorem stoi i cieszę się, że rozporządzenie pozostawiło dyrektorom autonomię w kwestii organizowania pracy – ocenia Ewa Radanowicz, dyrektor szkoły podstawowej w Radowie Małym, prowadząca bloga o edukacji. - W sytuacji epidemii mieliśmy ograniczone możliwości kolegialnego podejmowania decyzji, jak robimy to w normalnych warunkach – tłumaczy. Dodaje, że szkoła na bieżąco dostosowywała się do sytuacji – położono m.in. nacisk na kontakt z rodzicami, na poinformowanie ich, że dla nauczycieli to również nowa sytuacja. - Diagnozowaliśmy potrzeby, dowiadywaliśmy się, co możemy zrobić, żeby pomóc naszym uczniom. Już na początku zdalnego nauczania podjęłam decyzję, by zmienić zakres zadań nauczycieli, którzy nie mieli możliwości wykonywania swojej pracy podczas epidemii, np. nauczycieli bibliotekarzy, którzy zaangażowani zostali m.in. w pomoc dzieciom w odrabianiu lekcji – mówi.

 

Pomoc dla uczniów bez dostępu do komputera

Większość zajęć odbywała się przez internet, ale szkoła zadbała o dostarczanie materiałów uczniom, którzy nie mieli komputerów lub dostępu do sieci. - Dla uczniów, którzy nie mieli dostępu do internetu, przygotowywaliśmy pakiety materiałów edukacyjnych, które rodzice mogli odebrać ze szkoły. Organizowaliśmy projekty - dzieci tworzyły filmy, robiły zdjęcia. Gdy rozporządzenie pozwoliło już na udostępnienie konsultacji, zadbaliśmy, by w pierwszej kolejności skorzystały z nich dzieci, które miały utrudniony kontakt ze szkołą – mówi Ewa Radanowicz.  - Szczególną wagę przywiązywaliśmy do tego, by żadne dziecko "nie wypadło" z systemu nauczania, żebyśmy nie stracili z nikim kontaktu. Zadbaliśmy o to, by utrzymać relacje z uczniem i jego rodzicami. Dzwoniliśmy, współpracowaliśmy z policją, z psychologami i z instytucjami, które w razie potrzeby sprawdzały, co dzieje się z dzieckiem. Robiliśmy wszystko, by utrzymać kontakt z dzieckiem - dodaje.

Zobacz w LEX: Praca z zespołem w konflikcie  >

 

Brak zaangażowania nie bez wpływu na ocenę

Jak pokazuje kwietniowy raport Centrum Cyfrowego, wielu nauczycieli bardzo zaangażowało się w realizację zdalnych lekcji, pracując dłużej niż w czasie, gdy prowadzone były one w tradycyjny sposób. Nauczyciele szkół podstawowych, którzy wzięli udział w badaniu, za największy problem zdalnego nauczania uznali czasochłonność - wskazało to aż 47 proc. badanych. I sami wskazują, że efekty mogą pozostawiać wiele do życzenia - tylko 23 proc. nauczycieli nie widzi potrzeby powtarzania materiału przerabianego z uczniami w trybie zdalnym. Część obawia się konsekwencji za niezrealizowanie podstawy programowej. W skrajnych przypadkach niezadowoleni z pracy pedagoga rodzice uczniów faktycznie mogą interweniować i zgłosić sprawę. Zdalne nauczanie może być też brane pod uwagę przy ocenie pracy.

 

 

Choć organizacja pracy szkoły zależy od dyrektora to – jak mówi Prawo.pl radca prawny Maciej Sokołowski, specjalizujący się w prawie oświatowym. - przygotowanie i zaplanowanie zajęć zdalnych powinny odbywać się wysiłkiem zbiorowym, przy współpracy z nauczycielami, przy wsparciu organu prowadzącego i pod nadzorem organów nadzoru pedagogicznego. - Jednakże faktyczne realizowanie tych zajęć należy już do każdego z nauczycieli, co powinno stanowić przedmiot weryfikacji w ramach procedury oceny pracy nauczyciela. Dokonywana ocena powinna oczywiście uwzględniać możliwości techniczne i organizacyjne jakie zostały zapewnione nauczycielowi, jednak musi wartościować także merytoryczną i metodyczną zawartość zajęć zdalnych, czy zaangażowanie nauczyciela – mówi prawnik.

Dodaje, że jeżeli nauczyciel nie realizuje podstawy programowej, należy to w pierwszej kolejności zgłaszać samemu nauczycielowi prowadzącemu, a następnie dyrektorowi jednostki oświatowej, którzy są odpowiedzialni za realizację podstawy programowej w szkole i mogą doprowadzić do korekty nieprawidłowości.

- Jeżeli okaże się to nieskuteczne można złożyć skargę do organu nadzoru pedagogicznego. Należy przy tym brać pod uwagę i wykazywać się szczególną wyrozumiałością przy ocenie realizacji podstawy programowej w czasie epidemii, z uwagi na niespotykaną dotąd sytuację zdalnego nauczania, jak i powszechne braki rozwiązań technicznych i organizacyjnych zarówno na szczeblu pojedynczych szkół, jak i całego systemu oświaty, utrudniających lub uniemożliwiających prawidłowe realizowanie podstawy programowej – mówi Maciej Sokołowski. - Miejmy tylko nadzieję, że od września oświata będzie dużo lepiej przygotowana na wyzwania wynikające ze zdalnego nauczania, a najlepiej jeśli szkoła powróci do tradycyjnych form nauczania – dodaje.