- Ta sytuacja nie budzi wątpliwości, rodzice mogą być pewni, że ich dzieci znajdą miejsce w szkołach średnich - zapewnił minister Piontkowski. Dodał, że alarmistyczne doniesienia o braku miejsc w liceach są nieco na wyrost, bo uczniowie startują do wielu szkół i mogli przez to zostać policzeniu wielokrotnie.

 

Spawanie zamiast chemii - zabraknie miejsc w liceach>>

 

Kuratoria sprawdzą jeszcze raz

- Postanowiliśmy jeszcze raz, po raz kolejny, poprosić kuratorów, aby zebrali informacje, te najbardziej aktualne dotyczące liczby miejsc dla absolwentów szkół podstawowych oraz gimnazjów. Jesteśmy pewni, że ta sytuacja nie budzi wątpliwości. Rodzice mogą być pewni, że ich dzieci znajdą miejsce w szkołach średnich - zapowiedział minister edukacji.

Tłumaczył także, że problem z miejscami w najlepszych liceach pojawia się co roku i teraz wcale nie jest większy. Uczniowie mogą iść do innych szkół, w tym szkół branżowych oraz do liceów w mniejszych miastach, gdzie też czekają na nich miejsca.

 

 

 

Nie będzie pieniędzy za reformę

Minister odpowiedział też na pytanie o roszczenia samorządów dotyczące zwrotu kosztów reformy edukacji. Piontkowski podkreślił, że samorządy dostały środki na reformę strukturalną, a kwota była wystarczająca. Według ministra samorządowcy żądają pieniędzy za wydatki, które ponieśli na cele niezwiązane z reformą - np. przedszkola.

 

Z pozwem zbiorowym zamierza wystąpić dziesięć miast, m.in.: Warszawa, Gdańsk, Łódź, Poznań, Białystok, Rzeszów i Kraków. Przygotowane przez samorządy wezwanie do zapłaty opiewa na kwotę: 103 366 305,85 zł. Jak tłumaczył prezydent Trzaskowski, to jedynie wierzchołek góry lodowej, wydatki są dużo wyższe, wezwanie dotyczy jedynie tych poniesionych na infrastrukturę w 2017 r. 

 

Miasta chcą od rządu zwrotu wydatków na zmiany w oświacie>>