Zmiany, o których mowa, wprowadzi ustawa o finansowaniu zadań oświatowych. Większość przepisów wejdzie w życie 1 stycznia 2018 r.

Jaka jest Pana opinia o czterostopniowej skali oraz zwiększenia liczby samych ocen - takie zmiany są potrzebne, czy to wyraz braku zaufania do pedagogów?

Prof. Bogusław Śliwerski, przewodniczący Komitetu Nauk Pedagogicznych Polskiej Akademii Nauk: Wprowadzone przez MEN rozwiązania są zasłoną dymną „penitencjarnego nadzoru” centralistycznych władz państwowych nad środowiskiem nauczycielskim.

Nie ma to nic wspólnego z troską o nich, o uczniów i o edukację. Najwyższy czas zdjąć zasłonę z pozoranctwa reform szkolnych, które rzekomo mają cokolwiek w tym systemie usprawnić, poprawić czy udoskonalić.

Przypomnę w tym miejscu opinię prakseologa - prof. Jarosława Rudniańskiego, którą sformułował na temat kierujących resortem edukacji w okresie państwa totalitarnego:
„Nauczyciel to taki człowiek, który chce postępować wbrew wszelkim przepisom, który nie chce pracować, który w każdej chwili jest gotów do lenistwa, marnotrawstwa, oszustwa i wszystkich innych grzechów (...) trzeba więc ciągle uważać, by nie wyrządzał zła, nie kłamał i nie oszukiwał, by nie „psocił”, nie niszczył, nie mówił i nie robił tego, czego nie trzeba.”
Od tamtego czasu nic się nie zmieniło.

Polecam zatem obecnej władzy, bo poprzednie ekipy w MEN także miały polityczną sklerozę, List Towarzystwa Kursów Naukowych do Nauczycieli i Wychowawców z dnia 14.06.1980, w którym środowisko zapisało:
„Nie przestaliśmy być narodem, który chce oddychać i żyć w wolności. Ale by wychowanie spełniało swoją rolę drogi do wolności i prawdy – trzeba by każdy nauczyciel i wychowawca postępował jak człowiek wewnętrznie wolny. By czuł i rozumiał, że w jego powołaniu i zawodzie – instancją najwyższą jest nie urzędnik administracji oświatowej, lecz własne sumienie".

Kto tego nie pamięta, kto tego nie rozumie, nie powinien służyć polskiej edukacji przywołując rzekomą spuściznę czasów „Solidarności” lat 1980-1989.

Prof. Śliwerski: zmiany wymagają zaufania do nauczycieli>>

Duże emocje budzi kwestia kryteriów oceniania oraz przyznania dyrektorom szkół uprawnień do określenia wytycznych do wystawiania ocen.
B.S.: W świetle prawa naturalnego, na które ustawicznie powołuje się PIS i Konstytucja III RP, wszyscy jesteśmy sobie równi. Każdy z nauczycieli wnosi do pracy z dziećmi coś niepowtarzalnego, wyjątkowego, coś charakterystycznego dla własnego sposobu bycia z sobą, z innymi i ze światem, a to oznacza, że tak tych indywidualnych cech bytu, jak i uwikłań w relacje społeczne nikt nie będzie w stanie skopiować, powtórzyć.

I o to właśnie chodzi. Nauczyciele powinni móc być sobą, a dzięki swojej pracy pozostać w pamięci tych, którzy uczyli się dzięki nim we wspólnym doświadczeniu zmagań z rzeczywistością edukacyjną. Należy skończyć w naszym kraju z traktowaniem nauczycieli jak małych dzieci.

Niech MEN nie kompromituje się jakimikolwiek kryteriami oceny pracy nauczycieli, gdyż żadne kryteria nie są w stanie ująć wszystkiego, co jest związane z pracą dydaktyczno-wychowawczą i opiekuńczą. Człowiek jest tylko częściowo poznawalny, a nauczycielom należy się okazywanie szacunku i wysokie wynagrodzenia.

To jest inteligencja tego narodu i kraju! Jeśli rządzący nadal chcą manipulować tym środowiskiem utrzymując je w stanie upokarzającej niepewności, okazywać brak zaufania i traktować nieadekwatnie do nauczycielskiej roli, to wystawia sobie i własnej formacji politycznej jak najgorsze świadectwo.

W projekcie rozporządzenia ws. kryteriów oceniania, znalazł się zapis mówiący o kontrolowaniu postawy moralnej i etycznej nauczyciela, czy to krok upolitycznienia szkoły i karania niepokornych pedagogów?
B.S.: Proszę nie mylić upolitycznienia z upartyjnieniem oświaty. W codziennym świecie naszego życia wszystko jest polityczne. Pięknie o tym pisała Wisława Szymborska w wierszu „Dzieci epoki” z 1986 r.

Oświata musi być polityczna i jest polityczna w każdym państwie ze względu na to, że polityka jest stałą składową życia współczesnych społeczeństw, a politycy stanowią prawo i powinni egzekwować jego przestrzeganie.

Polityka jest racjonalną troską o dobro wspólne. Niestety dzisiaj staje się już tylko i wyłącznie troską polityków o władzę.

Każda negatywna opinia o nauczycielu pozbawi go szansy na ocenę wyróżniającą (a zatem także prawa do dodatku w przypadku nauczycieli dyplomowanych). Według związkowców doprowadzi to do niezdrowej atmosfery w szkole, a wręcz donosicielstwa. Czy dostrzega pan takie niebezpieczeństwo?
B.S.: Donosicielstwo mieliśmy już w ekstremalnym wydaniu w PRL, a potem w latach 2005-2007. To oczywiste, że temu służą powyższe zapisy.

To jest jeden z wielu, ale nieetycznych skutków centralizmu powiązanego z autorytarnym traktowaniem nauczycieli. Kompromitacja po 28 latach transformacji ustrojowej RP.

Z opublikowanego w tym tygodniu badania PIRLS 2016 wynika, że polscy nauczyciele deklarują bardzo niski poziom satysfakcji z pracy, czy Pana zdaniem takie przepisy - kładące duży nacisk na nadzór i kontrolę - przyczyniają się do takiego stanu rzeczy?
B.S.: Pytanie jest retoryczne. 
 

Moralność nauczyciela pod lupą dyrektora>>
 

Meblowanie szkolnej demokracji Maria DudzikowaPolecamy:  Meblowanie szkolnej demokracji>>