O swoich zamierzeniach szef resortu edukacji opowiadał w wywiadzie dla "Dziennika Gazety Prawnej". Chodzi o postulaty zawarte w tzw. Lex Czarnek, czyli nowelizacji Prawa Oświatowego zawetowanej przez prezydenta. - Najchętniej doprowadziłbym do sytuacji, by do szkoły nie miała wstępu żadna organizacja pozarządowa - podkreśla minister. - Jak organy prowadzące, samorządy chcą wspierać organizacje, to niech je zaproszą gdzieś indziej. Ale tego nie zrobią. Bo łatwiej jest wykorzystać fakt, że do szkoły dzieci przyjść muszą, a do domu kultury już nie - mówił.

Czytaj: Czarnek: Wara od naszych dzieci, jeśli chodzi o ideologie lewackie>>

 

Jakie zmiany przewidywała zawetowana Lex Czarnek?

Nowela Prawa oświatowego, czyli tzw. Lex Czarnek, zakładała konieczność uzyskiwania pozytywnej opinii kuratora oświaty na zajęcia prowadzone przez przedstawicieli organizacji pozarządowych. Dyrektor szkoły - nie później niż na dwa miesiące przed rozpoczęciem zajęć - miał przekazywać kuratorowi program zajęć oraz materiały wykorzystywane do realizacji programu zajęć, a także pozytywne opinie rady szkoły lub placówki i rady rodziców. Na tej podstawie kurator oświaty wydawałby opinię lub pozostawi informację bez odpowiedzi, co będzie równoznaczne z pozytywną opinią.

 

Negocjacje trwają

- Aktualnie jesteśmy po wstępnym porozumieniu z Kancelarią Prezydenta, by raz jeszcze wspólnie przejrzeć przepisy mówiące o tym, jakie wprowadzić zasady działania organizacji na terenie szkół". "Chodzi o to, że wszyscy muszą wiedzieć, czego zajęcia dotyczą. I ma to wyglądać tak, że komplet informacji wpływa do kuratora, a on zamieszcza to na swojej stronie internetowej, by każdy mógł się z materiałami zapoznać - tłumaczy Czarnek.

 

Według Czarnka, w nowym projekcie skrócone miałyby być terminy, jakie kurator miałby na wyrażenie ewentualnego sprzeciwu wobec organizacji takich zajęć. - To były dwa miesiące i jestem w stanie zgodzić się, że to było za długo. Możemy przystać na miesiąc. Nie może być tak jak dotąd, że rodzice wyrażają zgodę na lekcje dodatkowe, nie mając pojęcia, co się tam odbywa" - przekonuje szef MEiN. 

 

Według ministra, na takich zajęciach "nierzadko" odbywa się "deprawowanie dzieci bez zgody rodziców, mówienie o seksualności w sposób, których część rodzin po prostu nie akceptuje". Na uwagę, że liczba skarg rodziców w tej sprawie jest "symboliczna", Czarnek odpowiada: "Jak mają być skargi, skoro rodzice nie wiedzą, co się dzieje?". "Każda organizacja, która chce wejść do szkoły, powinna najpierw zameldować się w kuratorium. Dzięki temu rodzic będzie miał szansę w porę interweniować" - uważa minister edukacji i nauki.