Lex Czarnek, zawetowana w marcu nowelizacja Prawa Oświatowego, wraca do Sejmu - choć trzeba przyznać, że w mocno okrojonej formie. Uprawnienia nadzorcze kuratora oświaty nie będą tak daleko idące, jak w pierwotnej, zawetowanej przez prezydenta wersji. Jednak w przypadku lekcji z uczniami, prowadzonymi przez przedstawicieli organizacji społecznych, zmiana będzie podobna. Potrzebna będzie pozytywna opinia kuratora oświaty.

Koniec autonomii szkół - kurator zdecyduje, dyrektor odpowie>>

Czytaj w LEX: Wspomaganie dyrektora szkoły przez kuratora oświaty >

 

 

Zgoda każdego rodzica

- Wprowadzane zmiany mają na celu wzmocnienie pozycji i głosu rodziców oraz ich przedstawicieli w społecznym organie szkoły (radzie rodziców) w zakresie decydowania o treściach kierowanych do ich dzieci przez stowarzyszenia lub inne organizacje, o których mowa w art. 86 ust. 1 ustawy z dnia 14 grudnia 2016 r. – Prawo oświatowe - czytamy w uzasadnieniu projektu do ustawy. Przy okazji dyskusji o poprzedniej wersji nowelizacji Prawa oświatowego minister Czarnek tłumaczył, że proponowane zmiany mają zapobiegać sytuacjom, gdy – zwłaszcza w dużych miastach – „wchodzą jakieś stowarzyszenia, które wprowadzają jakieś treści, które są kompletnie niezgodne z podstawą programową i indoktrynują dzieci”.

Sprawdź w LEX: Kalendarz zadań dyrektora - Październik 2022 >>>

 

Minister nigdy nie ukrywał swoich poglądów, jeżeli chodzi o rodzaj tych treści - resort i kuratoria często interweniowały w sprawach elementów edukacji równościowej i antydyskryminacyjnej. W ostatnich latach kontrole kuratoriów dotyczyły np. szkół, które zaangażowały się w organizację Tęczowych Piątków, czyli akcję, która miała wyrazić solidarność z młodzieżą LGBT. Kontrowersje budziły także organizowane w niektórych miastach warsztaty dotyczące hejtu, które odbywały się po śmierci prezydenta Gdańska Piotra Adamowicza. Nieodmiennie trwa też spór o zajęcia prowadzone przez edukatorów seksualnych.

Minister Czarnek ostro zareagował też na happening Tour de Konstytucja w Dobczycach. Alarmował, że podczas tego spotkania dzieciom była przekazywana wiedza niektórych prawników, którzy "w bardzo złym świetle stawiali głowę państwa, mówili o turystyce aborcyjnej, poruszali tematy stricte polityczne, i to jeszcze takie, które na pewno nie powinny być adresowane do dzieci w takim wieku". Daje to pewien obraz, jeżeli chodzi o rodzaj zajęć, które zgodnie z linią MEiN mogą ewentualnie kwestionować kuratoria.

Sankcja dla dyrektora lub nauczyciela za pójście na "Dziady">>

Żmudna, wieloetapowa procedura

Obowiązujący art. 86 ust. 2 Prawa oświatowego stanowi, że podjęcie działalności w szkole lub placówce przez stowarzyszenie lub inną organizację wymaga uzyskania zgody dyrektora szkoły lub placówki, wyrażonej po uprzednim uzgodnieniu warunków tej działalności oraz po uzyskaniu pozytywnej opinii rady szkoły lub placówki i rady rodziców. Według resortu edukacji (i nie tylko) to za mało. Po zmianach procedura będzie dużo bardziej skomplikowana. Organizacja, która będzie zamierzała podjąć współpracę ze szkołą - przekaże dyrektorowi tej szkoły lub placówki, w postaci elektronicznej i papierowej, informację zawierającą w szczególności:

  1. opis dotychczasowej działalności stowarzyszenia lub innej organizacji;
  2. cele i treści, które mają być realizowane w szkole lub placówce w ramach działalności prowadzonej przez stowarzyszenie lub inną organizację;
  3. opis materiałów wykorzystywanych do realizacji celów i treści.

 

Dyrektor poinformuje o tym rodziców i przekaże im te informacje, a rada szkoły i rada rodziców w terminie 21 dni wydadzą opinię, o tym, czy dana organizacja powinna prowadzić zajęcia. Wcześniej przeprowadzi konsultacje z rodzicami. Kurator wkroczy, gdy przedstawiciele organizacji będą chcieli przeprowadzić lekcje z uczniami. W takiej sytuacji dyrektor - nie później niż dwa miesiące przed rozpoczęciem zajęć, przekaże program i materiały kuratorowi oświaty, a ten wyda opinię w ciągu 30 dni. Dodatkowo, potrzebna będzie zgoda rodzica lub zgoda ucznia na udział w zajęciach.

 

Niby rodzic, a urzędnik

Mimo zapewnień o wzmocnieniu praw rodziców nie sposób nie zauważyć, że w przypadku zajęć z uczniami, jeżeli kuratorowi nie spodoba się konspekt zajęć, to rodzic żadnej decyzji w sprawie tej organizacji nie będzie podejmował - choćby bardzo chciał, żeby jego dziecko miało zajęcia zgodne z przedstawionym konspektem. Wybór ograniczy się do puli zajęć, które najpierw pozytywnie zaopiniuje urzędnik.

- Jeśli rodzice i uczniowie będą chcieli obecności organizacji społecznej w szkole, to będą mogli tę organizację zaprosić - komentuje Iga Kaźmierczak, prezeska Fundacji Przestrzeń dla Edukacji. - Jeśli jednak ktokolwiek będzie chciał, aby organizacja poprowadziła w szkole zajęcia (jakiekolwiek, kółka, warsztaty, pomoc psychologiczną) to zdecyduje o tym kurator. Nie uczniowie/uczennice, nie rodzice, nie nauczyciele i nie dyrekcja, tylko właśnie - kurator. Będziecie chcieli dodatkowego wsparcia psychologicznego lub pedagogicznego - zdecyduje kurator, nie rodzice. A może zajęcia z edukacji międzykulturowej? Przecież mamy w Polsce 200 tysięcy uczniów i uczennic z Ukrainy? Zdecyduje kurator. I wiecie jak szybko będzie decydować? Przez dwa miesiące. Dwa miesiące czekania na bezpłatne wsparcie psychologa, dwa miesiące na zajęcia z rozumienia różnic kulturowych. Wiadomo, przecież kryzysy psychiczne i konflikty z łatwością poczekają, aż zasadność spotkania rozpatrzy kuratorium. Ale jest bonus - jeśli jakiekolwiek zajęcia w szkole będzie chciał przeprowadzić minister Czarnek - za pośrednictwem któregokolwiek z ministerstw lub w ramach jakiegokolwiek zadania zleconego - nikt nie będzie nikogo pytał o zgodę - podkreśliła.

Negatywnie zmianę ocenił też prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego. - Lex Czarnek 2.0 w sejmie jako projekt poselski. Czeka nas walka o autonomię szkoły, tutaj powinniśmy wspólnie stawić czoła pomysłom jej ograniczenia - komentuje projekt prezes ZNP Sławomir Broniarz.

Publiczna szkoła, nie znaczy rządowa

Tego rodzaju pomysły budzą wątpliwości - tak z punktu widzenia art. 47 Konstytucji, który gwarantuje rodzicom prawo do wychowania dzieci zgodnie ze swoim światopoglądem, jak i gwarancji równego i powszechnego dostępu do edukacji (art. 70 ust. 4).

- Powszechny i równy to coś więcej aniżeli tylko rządowy - mówił, oceniając poprzednią wersję Lex Czarnek, zawierającą analogiczne rozwiązania, prof. Ryszard Piotrowski, konstytucjonalista z Uniwersytetu Warszawskiego. - Działania powinny uwzględniać pluralizm wartości i opierać się na podmiotowym traktowaniu rodziców, uczniów, nauczycieli i społeczeństwa obywatelskiego. Natomiast, jeżeli ma to działać na zasadzie eliminacyjnej i monopolu rządowego punktu widzenia we wszystkich kwestiach, to mamy do czynienia ze szkołą rządową - podkreślał prof. Piotrowski.  A to - jak dodaje - nie wpisuje się w pojęcie szkoły publicznej, o której mowa w Konstytucji. - A zatem jednowymiarowość polegająca na podporządkowaniu szkoły jednej wizji wydaje się nie do pogodzenia z zasadą konstytucyjną mówiącą o powszechnym i równym dostępie do wykształcenia - podkreślał prof. Piotrowski.

 


Edukacja w kryzysie praworządności

Tymczasem o to, by uczniowie mieli edukację antydyskryminacyjną z prawdziwego zdarzenia, apelowało wielokrotnie biuro rzecznika praw obywatelskich. W 2017 r. resort edukacji usunął zapis o prowadzeniu działań antydyskryminacyjnych z rozporządzenia określającego wymogi wobec szkół i placówek. Nie wyjaśnił do końca, dlaczego, ale ucieszyło to środowiska prawicowe, które uważały przepis za furtkę do deprawacji dzieci i propagowania: "ideologii gender". Nadal jednak rozporządzenie zobowiązuje szkoły, by wymagały od uczniów respektowania norm społeczeństwa obywatelskiego, rozumiejąc przez to: "eliminowanie zagrożeń i wzmacnianie zachowań pożądanych".

Czytaj w LEX: Warunki i sposób organizowania nauki religii i etyki w szkołach >