Proces 56-letniej Gabrieli S. zakończył się we wtorek przed Sądem Okręgowym w Gdańsku. Akt oskarżenia w tej sprawie wpłynął do sądu w połowie lipca.
Prokuratura zarzuciła kobiecie dokonanie przestępstwa "doprowadzenia gminy miasta Gdańsk do niekorzystnego rozporządzenia mieniem" związanego z subwencją oświatową.
Śledczy ustalili, że Gabriela S. przerabiała zapisy w elektronicznej dokumentacji księgowej i bankowej zawyżając wartość zobowiązań szkoły. Wystawiane na placówkę faktury opłacała dwukrotnie. Jeden przelew wykonywała na rzecz kontrahenta, a drugi na swoje konto. Zdarzało się również, że tworzyła również fikcyjne faktury, które wprowadzała do systemu księgowego.
Według śledczych, działając w ten sposób była księgowa szkoły między kwietniem 2009 r. a lipcem 2016 r. na własne rachunki bankowe przelała pieniądze w kwocie nie mniejszej niż 1 mln 180 tys. zł.
"Stopień szkodliwości społecznej czynu jest znaczny. Trzeba zwrócić uwagę na zamiar i długotrwałość popełnienia tego czynu. Oskarżona jest osobą o prawidłowym rozeznaniu życiowym i bez wątpienia wiedziała, co robi. Kwota przywłaszczona przez oskarżoną jest niebagatelna i nie odzyskano jej" – powiedział w mowie końcowej prokurator Grzegorz Gostomski.
Obrońca oskarżonej Maria Pilecka wniosła o łagodny wymiar kary w dolnej granicy ustawowego zagrożenia - Gabrieli S. grozi kara do jednego roku do 15 lat więzienia.
"Oskarżona wyraziła skruchę i żal oraz szczerze opowiedziała o mechanizmie swojego działania: faktycznie zawyżała kwoty wydatków w planie budżetu szkoły, ale ten plan był też przecież jeszcze zatwierdzany przez dyrektora szkoły" - argumentowała adwokat.
Podkreśliła, że do dokonywania przelewów była też zobowiązana inna pracownik działu księgowego w szkole, ale tego nie wykonywała, powierzając wszystko Gabrieli S.
Adwokat zwróciła też uwagę na brak nadzoru ze strony pokrzywdzonej instytucji tj. Urzędu Miejskiego w Gdańsku. "Pracownicy magistratu przez okres siedmiu lat nie przeprowadzili w szkole żadnej kontroli finansowej” – dodała adwokat.
Zdaniem obrońcy, oskarżona cieszyła się w szkole dobrą opinią. "Była postrzegana jako osoba uczciwa, pomocna, koleżeńska i kompetentna, co potwierdzali wszyscy świadkowie" – nadmieniła.
"Po popełnieniu przestępstwa oskarżona przeszła załamanie nerwowe i próbowała popełnić samobójstwo. Oskarżona wystawiając fikcyjne faktury na nieduże kwoty nie zdawała sobie sprawy, że szkoda jest tak znacznej wartości - kiedy to odkryto była sama tym przerażona" – mówiła adwokat.
Obrońca przekonywała także, że Gabriela S. nie zostawiła dla siebie zrabowanych pieniędzy, o czym ma świadczyć fakt, że nie miała 50 tys. zł, które mogłaby zapłacić jako poręczenie majątkowe zamiast trafić do aresztu.
Powołując się na zeznania świadków adwokat powiedziała także, że oskarżona nie prowadziła "wystawnego trybu życia".
"Jest mi niezmiernie wstyd i przykro. Bardzo żałuję tego czynu. Nie mogę teraz spać, ale to już się stało i nie mogę tego cofnąć" - powiedziała w ostatnim słowie Gabriela S., wycierając łzy chusteczką.
W trakcie śledztwa kobieta wyjaśniła, że ukradzione pieniądze przeznaczała na własne bieżące wydatki, a część kwot rozdała też członkom rodziny.
Przestępstwo wyszło na jaw po tym, jak Gabriela S. postanowiła zwolnić się ze szkoły i jej obowiązki przejęła nowa księgowa. Ta odkryła po pewnym czasie w dokumentacji finansowej szkoły nieprawidłowości.
Prowadząc śledztwo ws. nadużyć finansowych w szkole śledczy odkryli też w mieszkaniu kobiety ponad 16 tysięcy sztuk tabletek zawierających ecstasy. W sprawie tej 25-letniemu synowi Gabrieli S. postawiono zarzut udziału w obrocie znaczną ilością narkotyków. Mężczyzna przyznał się do winy, grozi mu kara do 12 lat więzienia.(PAP)