"Mężczyzna w jednej toruńskich gazet zamieścił ogłoszenie, że zatrudni mężczyzn do prac budowlanych, a kobiety do sprzątania w Anglii. Zainteresowani kontaktowali się z nim telefonicznie, podpisywali umowy o pracę i wpłacali kilkaset złotych, z czego część miała być przeznaczona na koszty transportu za granicę, a część na tłumaczenie umowy o pracę" - powiedziała w środę Wioletta Dąbrowska, rzeczniczka policji w Toruniu.

Przetłumaczone na język angielski umowy klienci pośrednika mieli otrzymać po dojechaniu na miejsce. Mężczyzna twierdził, że mieszka w Toruniu, jednak każdej z ofiar tłumaczył, że nie może tam się spotykać z klientami, gdyż rodzina, u której gości nie życzy sobie odwiedzin.

"Opowiadając m.in. o firmie w Anglii, którą rzekomo prowadził od siedmiu lat, o dzieciach, wyjeździe z kraju i innych osobistych szczegółach swojego życia wzbudzał zaufanie u pokrzywdzonych. Gdy ci zaczynali zadawać bardziej szczegółowe pytania, oszust przestał odbierać telefony" - powiedziała Dąbrowska.

W sobotę sprzed jednej z toruńskich galerii miała rzekomo wyjechać do pracy kolejna grupa osób. Niektórzy zainteresowani zaczęli podejrzewać oszustwo i na własną rękę szukać innych pokrzywdzonych w internecie. Pierwsze oficjalne skargi dotarły do policjantów w ubiegłym tygodniu. Na ich podstawie funkcjonariusze ustalili tożsamość oszusta i natrafili na trop podobnego procederu, który uprawiał wcześniej w Bydgoszczy.

Podejrzewanego zatrzymano pod Białymstokiem; okazało się zdążył już w podobny sposób oszukać kolejne osoby z tego regionu.

Jak powiedziała rzeczniczka, 34-latek był w przeszłości karany za oszustwa; w 2007 r. opuścił zakład karny, po zakończeniu kary. Później był poszukiwany na podstawie listu gończego, który wydał za nim Sąd Rejonowy w Mławie, a także przez prokuratury w Kętrzynie, Parczewie, Mławie i Olsztynie w sprawach związanych z oszustwami.

Policjanci przeszukali wynajęty przez zatrzymanego pokój w hotelu w jednej z miejscowości na obrzeżach Białegostoku. Odnaleźli i zabezpieczyli na poczet przyszłych kar i grzywien kilka tysięcy w walucie polskiej i obcej oraz samochód. Dotychczas mężczyźnie przedstawiono kilkanaście zarzutów oszustw, za które grozi kara do ośmiu lat więzienia.