Taka uchwała okazała się bezskuteczna w sprawie wiceprezesa, który wspólnie z prezesem i drugim wiceprezesem kierował spółką. Prezes zarządu, umocowany przez zarząd do podpisywania umów o pracę, zawarł ją z jednym z wiceprezesów. Nikt nie nadzorował jego pracy; wykonywał on czynności związane z prowadzeniem firmy, podpisywał umowy, a ze swojej pracy składał pozostałym członkom zarządu cotygodniowe raporty.  Po jakimś czasie prezes jednak wypowiedział mu umowę o pracę.

I wówczas wiceprezes odwołał się do sądu i zażądał wypłacenia zaległego wynagrodzenia – prawie 90 tys. zł. Swoje żądanie uzasadnił tym, że zarząd – z powodów tarapatów finansowych, w których znalazła się firma – podjął uchwałę o zawieszeniu na jakiś czas wypłat wynagrodzenia wspólnikom firmy. Wiceprezes – wspólnik  wskazał, że taka uchwała nie mogła jednak dotyczyć jego, ponieważ łączyła go z firmą umowa o pracę. A pracownik przecież nie może się zrzec swojego wynagrodzenia.

Sąd I instancji uznał, że zgłoszone przez wspólnika żądanie to powództwo o ustalenie, czy między stronami został skutecznie nawiązany stosunek pracy. Po zbadaniu sprawy nie przyznał wiceprezesowi racji. Stwierdził, że umowę o pracę zawarto z uchybieniem art. 203 kodeksu spółek handlowych. Sąd uznał, że przepis ten wyklucza umocowanie członka zarządu jako pełnomocnika do reprezentowania spółki w umowie z innym członkiem zarządu. Umowa o pracę była więc, zdaniem sądu, na mocy art. 58 k.c. dotknięta nieważnością, gdyż jej stroną był pełnomocnik spółki pełniący jednocześnie funkcję prezesa. Sąd nie chciał również przyjąć, że do nawiązania stosunku pracy doszło w sposób dorozumiany, poprzez dopuszczenie wiceprezesa do wykonywania pracy, jej faktyczne wykonywanie oraz zapłatę wynagrodzenia. Uznał, że wiceprezes wykonywał tylko czynności związane z pełnioną przez niego funkcją i nie ma mowy o podporządkowaniu, cesze charakterystycznej dla stosunku pracy.

Wiceprezes złożył apelację. Sąd II instancji jednak podzielił rozstrzygniecie sądu niższej instancji i oddalił środek zaskarżenia.

Wiceprezes złożył więc skargę kasacyjną do Sądu Najwyższego. I tu dopiero sprawa przybrała zupełnie inny obrót. Sąd Najwyższy uznał bowiem, że prawo pracy przewiduje możliwość zatrudnienia także na podstawie stosunku pracy osoby zarządzającej zakładem pracy w imieniu pracodawcy. Wówczas praca członków zarządu nie jest nadzorowana przez  inną osobę reprezentującą pracodawcę. Przykładem tego jest stanowisko dyrektora przedsiębiorstwa państwowego, dyrektora szkoły, burmistrza (prezydenta, wójta) czy członka zarządu spółki prawa handlowego. SN uchylił więc zaskarżony wyroki i przekazał sprawę do ponownego rozpatrzenia (sygn. akt II PK 97/10).