– Musimy wprowadzić zmiany w firmie tak, aby produkcja z tego dnia, który jest dużo droższy, bo musimy zapłacić pracownikowi dużo więcej niż przewiduje Kodeks pracy, przy niskich cenach węgla nam się opłaciła. A więc musimy dogadać się ze stroną społeczną, aby obniżyć koszty pracy do tych kosztów kodeksowych – liczy Jarosław Zagórowski, prezes zarządu Jastrzębskiej Spółki Węglowej. – Mam nadzieję, że w nadchodzącym roku to się uda w niektórych kopalniach, na niektórych ścianach wysokowydajnych, czyli tam, gdzie mamy surowiec najwyższej jakości, który może być sprzedany po wysokich cenach. Będziemy próbowali iść spokojną drogą, bez dużego zrywu i przestawiania całej firmy na inny model.

Janusz Piechociński, szef resortu gospodarki niedawno ocenił, że pierwsze miesiące bieżącego roku były dla polskiego górnictwa najbardziej niekorzystne od wielu lat. Aby więc ograniczyć koszty, JSW od miesięcy rozmawia ze związkowcami o wprowadzeniu sześciodniowego tygodnia pracy. Jeszcze przez osiem lat obowiązuje w spółce układ zbiorowy zakładający m.in., że dodatkowy dzień pracy musi być wynagradzany według stawek jak za dzień wolny. A górnicy nie chcą zgodzić się na obniżenie pensji.

– Jeśli chcemy sprostać międzynarodowej konkurencji, to musimy wprowadzić szósty dzień pracy. Cały czas nad tym pracujemy. Między innymi koszty, które ponosimy dzisiaj, związane z przygotowaniem frontu wydobywczego, a także i strategicznego, są nakierowane na to, żeby przygotować się do wdrożenia dodatkowego dnia pracy – informuje Jarosław Zagórowski.

Grupa kapitałowa JSW w III kwartale tego roku osiągnęła blisko 1,7 mld zł przychodów ze sprzedaży, czyli o 13,2 proc. mniej niż w drugim kwartale. To wynik trudnej sytuacji na rynku cen węgla, koksu i stali – tłumaczył prezes spółki podczas konferencji wynikowej. Dodał, że JSW odczuwa wpływ niskich benchmarkowych cen węgla koksowego, którego cena spadła ze 172 dol. za tonę w drugim kwartale do około 145 dol. za tonę w trzecim kwartał.

– To będzie rok wyzwań, bo ceny światowe spadły na niższy poziom i nie odbiją się szybko. Nie liczę na to, że wrócą do rekordowych poziomów sprzed dwóch lat. Musimy się więc do tego nowego poziomu dostosować – mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes Jarosław Zagórowski.

Wiosną 2011 roku padł rekord w rocznych cenach węgla energetycznego na światowych rynkach. Płacono wówczas 130 dol. za tonę, podczas gdy rok wcześniej – 98 dol. Wpłynął na to popyt na surowiec zgłaszany przez szybko rozwijające się Chiny czy Indie, a także Japonię, Koreę Południową i Tajwan. Jednak już rok później m.in. chińska gospodarka zwolniła, spadły zamówienia a wraz z nimi ceny – do ok. 70 dol. za tonę czarnego surowca. Obecnie kształtują się na poziomie nieco powyżej 75 dol. za tonę.