Zakład Ubezpieczeń Społecznych jest w trakcie wysyłania 20 mln listów. Trafią one do osób, które urodziły się po 1948 r. i posiadają zapisaną na koncie w ZUS co najmniej jedną składkę emerytalną wpłaconą od 1999 r. do 2015 r. W korespondencji ZUS informuje o aktualnym stanie konta. Problem w tym, że ubezpieczonych jest... 16 mln osób. Czyli o 4 mln mniej niż listów. Skąd tak duża różnica? Zapytaliśmy o to u źródła, ale odpowiedź, jaką otrzymaliśmy, niewiele wyjaśnia. „Nie należy porównywać prognozowanych ilości informacji do ilości osób ubezpieczonych w danym roku” – napisali urzędnicy ZUS.
Kiedy zaczęliśmy domagać się doprecyzowania, kim są te 4 mln osób, usłyszeliśmy, że... Kompleksowy System Informatyczny (KSI) nie może wygenerować takich danych.
Eksperci, którym opowiedzieliśmy o tej sytuacji, nie zostawiają na ZUS suchej nitki. – Na budowę systemu wydano 3 mld zł pochodzące z kieszeni podatników, a rocznie jego utrzymanie kosztuje 800 mln zł. To gigantyczne sumy. Jak to możliwe, że tak drogi system nie może czegoś policzyć. To niedopuszczalne – oburza się Dorota Wolicka, wiceprezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.