Wiele wskazuje na to, że pojęcie „BHP” może wkrótce trafić do lamusa. Kojarzące się z poprzednią epoką określenie miałoby być zastąpione przez „bezpieczeństwo i ochronę zdrowia w pracy”. To jeden z postulatów przedstawianych przez pracodawców, którzy chcą, aby Komisja Kodyfikacyjna Prawa Pracy (KKPP) zracjonalizowała i ograniczyła obecne regulacje BHP.

Nie tylko pracodawcy dostrzegają taką potrzebę, zauważa ją też strona rządowa. W wywiadzie dla DGP prof. Marcin Zieleniecki, wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej oraz przewodniczący KKPP, podkreślił, że takie ograniczenie jest rozważane. Granice wyznacza jednak prawo unijne – z niektórych regulacji nie można zrezygnować ze względu na wspólnotowe wymogi.

[-DOKUMENT_HTML-]

Zdaniem Moniki Gładoch konieczna jest także zmiana nazewnictwa. – Pojęcie higieny kojarzy się z utrzymaniem porządku. W XXI wieku jego używanie nie jest stosowne. Punktem ciężkości powinno być określenie bezpieczeństwa i ochrony zdrowia w miejscu pracy – dodaje.

Tego typu postulaty zgłaszają firmy. Powołany pod koniec ubiegłego roku zespół ds. promocji bezpieczeństwa i zdrowia w pracy przy Pracodawcach RP przygotowuje rekomendacje zmiany przepisów w omawianym zakresie, które mają być przedstawione w kwietniu.

– Przepisy BHP na pewno można zracjonalizować. Zależy nam m.in. na tym, aby zmienił się sposób traktowania firm w tym zakresie. Jeśli organy nadzoru chcą zastosować konsekwencje wobec zatrudniających, to nie powinny z góry zakładać, że np. do nieprawidłowości w zakresie bezpieczeństwa doszło ze względu na niedopełnienie obowiązków przez pracodawcę. Najpierw taki zarzut trzeba byłoby udowodnić – tłumaczy Rafał Hrynyk, przewodniczący zespołu.

W ten sposób pracodawcy chcą też wskazać, jak wiele nieracjonalnych lub wręcz absurdalnych rozwiązań zawierają obecnie niektóre regulacje w zakresie bezpieczeństwa i higieny pracy. – Dla przykładu szkolenia bhp trzeba prowadzić w języku kraju, w którym ma być świadczona praca. A więc wiedzę trzeba przekazywać np. Ukraińcom lub Azjatom w języku polskim, nawet jeśli go nie rozumieją – wskazuje Rafał Hrynyk.

 

– Inny nielogiczny przepis dotyczy monitorów komputerowych. Szkodliwe były te wykorzystywane kilkanaście lub kilkadziesiąt lat temu. Obecnie używane nie wywołują tak istotnych skutków dla zdrowia, a jednak ograniczenia dotyczące pracy przy nich pozostały takie same – dodaje.