Kluczowe jest wprowadzenie limitu trwania zatrudnienia na podstawie umów o pracę na czas określony. Powinien on wynosić 36 miesięcy. Należy również sformułować katalog wyjątków od tej zasady, związanych np. z realizacją projektu czy okresem kadencji.
 
Biorąc pod uwagę treść orzeczenia ETS z 13 marca 2014 r., konieczne jest zróżnicowanie okresów wypowiedzenia przy umowach na czas określony w zależności od stażu pracy. Trybunał stwierdził, że obowiązujące przepisy są dyskryminujące. Zgodnie bowiem z art. 33 k.p. umowa na czas określony (dłuższa niż 6 miesięcy) może zostać rozwiązana z 2-tygodniowym wypowiedzeniem. Z kolei okres wypowiedzenia umowy bezterminowej jest uzależniony od stażu pracy u danego pracodawcy
i wynosi od 2 tygodni do 3 miesięcy (art. 36 k.p.).
 
Przedstawione na łamach wtorkowej „Gazety Prawnej” propozycje Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej należy uznać za nieprzemyślane. Dotyczą bowiem konieczności podawania przyczyny wypowiedzenia umów na czas określony oraz obowiązku konsultowania ze związkami zawodowymi zamiaru zwolnienia pracownika. Takie rozwiązanie może doprowadzić do ograniczenia skali zatrudnienia na podstawie terminowych umów o pracę lub sprawić, że będą one zawierane na bardzo krótki czas. Zmiana nie sprawi bynajmniej tego, że liczba umów na czas nieokreślony się zwiększy. Wręcz przeciwnie – może ona spowodować rezygnację z zatrudnienia pracowniczego na rzecz umów cywilnoprawnych i samozatrudnienia, a także wzrost szarej strefy.
 
Wprowadzenie propozycji resortu pracy i polityki społecznej, przy jednoczesnych planach rządu co do szerszego oskładkowania umów cywilnoprawnych, oznacza pogorszenie sytuacji na rynku pracy, a także prawdopodobny wzrost bezrobocia. Dlatego potrzebne są wyważone i przemyślane zmiany, w których weźmie się pod uwagę również możliwości ekonomiczne i organizacyjne pracodawców.