Dane MPiPS świadczą o stale poprawiającej się sytuacji na polskim rynku pracy. Przygotowywany na potrzeby Eurostatu wskaźnik bezrobocia wg BAEL zaczyna nawet zbliżać się do najniższych poziomów z 2008 r., a więc okresu boomu gospodarczego. Dynamiczny spadek liczby osób pozostających bez pracy niewątpliwie coraz silniej będzie stymulować wzrost spożycia indywidualnego. Rosnący popyt konsumencki powinien zaś wpłynąć na poprawę koniunktury biznesowej oraz przyspieszyć wygasanie procesów dezinflacyjnych. Można również oczekiwać, iż w miarę coraz dłuższego utrzymywania się ożywienia na rynku pracy, zacznie pojawiać się także narastająca presja na wzrost wynagrodzeń.

 
 
Minister Pracy i Polityki Społecznej stwierdził, że wszystko wskazuje na to, iż w okresie wakacyjnym odnotujemy jednocyfrową wartość wskaźnika bezrobocia rejestrowanego. Aby tak się stało, odsetek osób zarejestrowanych jako poszukujące pracy musiałby maleć w kolejnych miesiącach w tempie zbliżonym do 1,8 pkt proc. w ujęciu rok do roku. Tymczasem od początku bieżącego roku obserwujemy stopniowe wyhamowanie rocznej dynamiki spadku stopy bezrobocia – z 2 pkt proc. w styczniu do 1,7 pkt proc. w maju. Aby wspomniana prognoza MPiPS się sprawdziła, konieczne byłoby więc szybkie odwrócenie tego trendu, co trudno uznać za przesądzone lub choćby wysoce prawdopodobne. Największa szansa na spadek stopy bezrobocia do wartości jednocyfrowej będzie po wakacjach – we wrześniu i w październiku, kiedy do osiągnięcia tego celu wystarczyłoby obniżenie stopy bezrobocia o 1,4 pkt proc. w porównaniu z analogicznym okresem poprzedniego roku. Jeśli jednak powrócimy do wzorców sezonowości dominujących na polskim rynku pracy w poprzednich latach, osiągnięcie takiej poprawy również może okazać się trudne. Istnieje więc niemałe prawdopodobieństwo, że stopa bezrobocia rejestrowanego w III kwartale i na początku IV będzie utrzymywać się nieznacznie powyżej 10 proc.