Takich wskazówek udzielił Trybunał Sprawiedliwości orzekając w sprawie niemieckiego pracownika, Heiko Koelzsch, który był zatrudniony w Luksemburgu i podlegał luksemburskim ubezpieczeniom społecznym. Ponad 10 lat pracował jako kierowca ciężarówki, zarejestrowanej w Luksemburgu, rozwożąc kwiaty i inne rośliny z Danii do różnych krajów unijnych. Głównym miejscem przeznaczenia były jednak Niemcy, a w nim trzy miejscowości. Znaczącą dla sprawy jest miejscowość Osnabrück, w którym kierowca również mieszkał. Firma zatrudniająca Niemca nie miała jednak siedziby ani biura w jego rodzinnym kraju, a umowa o pracę zawierała klauzulę derogacyjną wskazującą sądy luksemburskie za wyłącznie właściwe w razie ewentualnych sporów.

Gdy pojawiły się głosy o zwolnieniach w spółce kierowcy zawiązali radę pracowników, a  Heiko Koelzsch zgłosił do niej swoją przynależność. Uczestnictwo w jej strukturach, zgodnie z niemieckim prawem, dawało mu ochronę przed zwolnieniem z pracy. Nie ustrzegł się jednak wypowiedzenia umowy, co nastąpiło w dwa miesiące po jego wstąpieniu do rady.

Odwołał się od niego do niemieckiego sądu pracy, który uznał się za niewłaściwy w tej sprawie i umorzył postępowanie.

 

Kierowca nie poddał się i złożył pozew w luksemburskim sądzie domagając się odszkodowania za zwolnienie niezgodne z prawem. Swoje roszczenie uzasadniał powołując się na art. 6 Konwencji rzymskiej. Stanowi on, że nawet jeśli w umowie o pracę wskazano prawo właściwe do rozstrzygania sporów ze stosunku pracy, to i tak stosuje się do niej ustawodawstwo państwa, w którym praca jest zazwyczaj wykonywana. Kierowca nie mógł powołać się w swoich roszczeniach na ustawodawstwo luksemburskie, ponieważ przepisy te nie chroniły przed zwolnieniem przedstawicieli rady pracowników.

Mimo powyższych przesłanek sąd nie przyznał racji kierowcy i oddalił jego powództwo.

Wówczas pracownik zdecydował wytoczyć kolejny  proces. Tym razem o odszkodowanie przeciwko Wielkiemu Księstwu Luksemburga. Podstawą była ustawa z 1 września 1988 r. o odpowiedzialności cywilnej państwa i podmiotów publicznych. Kierowca zarzucił wadliwe funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości. Sprawa trafiła do Trybunału Sprawiedliwości UE na skutek pytania prawnego zadanego przez sąd luksemburski. I dopiero ten krok okazał się skuteczny.

Trybunał Sprawiedliwości w wyroku z 15 marca 2011 r. uznał, że z Konwencji rzymskiej wynika, iż sąd zajmujący się tego typu sprawą pracowniczą najpierw musi ustalić, z którego państwa unijnego kierowca wykonuje przewozy, otrzymuje polecenia i organizuje swoją pracę. Zdaniem TS miejscem świadczenia  pracy jest państwo, w którym pracownik wywiązuje się z zasadniczej części swoich obowiązków. A zatem, obrazując to przykładem, gdy umowa o pracę została zawarta zgodnie z prawem czeskim, ale będzie wykonywana przede wszystkim w Polsce, to obejmą ją przepisy polskiego prawa pracy (sygn. akt C-29/10).