"Wierzę głęboko, że i dla pracodawców i dla strony społecznej ważne są miejsca pracy i konkurencyjność gospodarki" - mówił minister przed posiedzeniem, argumentując za przedłożeniem rządowym, które przewiduje możliwość wydłużenia okresu rozliczeniowego czasu pracy z 4 do 12 miesięcy.

Jak podkreślał, takie rozwiązanie jest możliwe w zakładach pracy już dziś, ale tylko za zgodą związków zawodowych i rad pracowniczych. "Ponad tysiąc firm już z tego skorzystało, a dziesiątki tysięcy pracowników nie straciły pracy" - mówił. Przypomniał też, że pracodawcy także zgłaszają swoje postulaty w całej sprawie.

"Nie ma w tym momencie woli w rządzie, żeby ten projekt wycofywać" - powiedział Kosiniak-Kamysz. "On nie spełnia ani wszystkich oczekiwań pracodawców, ani nie idzie wbrew wszystkim wnioskom strony związkowej i jest to projekt wyważony. (...) Jest potrzeba przyjęcia tego rozwiązania" - dodał.

"Dialog nie oznacza zawsze spełnienia oczekiwań stron" - dodał i podkreślił, że dialog - a do jego prowadzenia powołana jest Komisja Trójstronna rządu, pracodawców i strony społecznej - nie może być także dyktatem żadnej ze stron.

Jak mówił minister, związkowcy mają prawo do stawiania różnych postulatów; mają je też pracodawcy. "Rolą strony rządowej jest dochodzenie do najlepszych rozwiązań w dialogu z partnerami społecznymi. Nikomu nie odmawiam prawa do zgłaszania swoich postulatów, do dyskusji, ale dialog to nie jest dyktat" - powiedział Kosiniak-Kamysz.

"W połowie maja przedstawimy rozwiązania ustawowe dotyczące oskładkowania tzw. zbiegów umów zleceń. Dzisiaj mamy sytuację następującą, że jeżeli jest jedna umowa-zlecenie, to ona jest normalnie oskładkowana, ale gdy się zbiegają dwie, trzy, to oskładkowana jest najniższa. My chcemy ten temat rozwiązać" - poinformował.

Minister zwracał uwagę, że w ostatnich latach wzrosła płaca minimalna - co stanowi jeden z postulatów strony związkowej. Sam opowiedział się za utrzymaniem tej instytucji w przepisach prawa i wskazał, że nie we wszystkich państwach istnieje takie rozwiązanie. Na uwagę, że związkowcy postulują większy wzrost płacy minimalnej Kosiniak-Kamysz podał, że obecnie wynosi ona 43,1 średniej pensji, a w 2007 r. było to 35 proc. średniej krajowej.