"Aby to zmienić, trzeba zrewolucjonizować sposób działania urzędów pracy. Reforma powinna iść raczej w kierunku profilowania usług tej instytucji" – mówi ekspert Pracodawców RP, Wioletta Żukowska. Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej chce podzielić usługi oferowane przez urzędy pracy na trzy grupy. Pierwsza objęłaby osoby potrzebujące wyłącznie doradztwa i pośrednictwa, druga – tych, który dłuższy czas pozostają bez pracy (zostaliby oni skierowani na staże i szkolenia), trzecia grupa skupiałaby natomiast osoby długotrwale bezrobotne, a ich aktywizacją zajęłyby się prywatne agencje pośrednictwa pracy, organizacje pozarządowe i ośrodki pomocy społecznej. Urzędnik poprzez np. wywiad czy analizę odpowiedzi udzielonych w specjalnej ankiecie mógłby decydować o zakwalifikowaniu bezrobotnego do danej grupy, w ramach której uzyskałby on pomoc. W opinii Wioletty Żukowskiej aktywizacja osób długotrwale bezrobotnych przez prywatne agencje wydaje się interesującym rozwiązaniem, ale pod warunkiem że do tego rodzaju współpracy zostałyby zaangażowane jedynie agencje posiadające odpowiednie doświadczenie i stabilną pozycję na rynku.. Należy również pamiętać o tym, że prywatne „pośredniaki” nie mogą zastąpić służb publicznych. W tym zakresie Polska ratyfikowała konwencję nr 96 Międzynarodowej Organizacji Pracy, dotyczącą płatnych biur pośrednictwa pracy. Dodatkowo niska efektywność publicznych służb zatrudnienia zniechęca do korzystania z oferowanych przez nie usług nie tylko bezrobotnych, ale i pracodawców. Z badań przeprowadzonych przez Obserwatorium Regionalnych Rynków Pracy Pracodawców RP wynika, że większość przedsiębiorców, poszukując pracowników, wykorzystuje prasę i Internet, a tylko 41% – pośrednictwo urzędów pracy. Ponadto pomocą PUP posiłkują się głównie średnie i duże firmy, a w przypadku mikroprzedsiębiorców jest to niespełna 30%.