Przyczyna tych sporów może wynikać z czasowego obowiązywania ustawy o łagodzeniu skutków kryzysu ekonomicznego dla pracowników i przedsiębiorców i ograniczenia w zawieraniu umów terminowych przez pracodawców, którzy korzystają z rozwiązań przewidzianych przez tę ustawę. Weszła ona w życie 22 sierpnia 2009 r. i będzie obowiązywała do 31 grudnia 2011 r. Natomiast zgodnie z art. 13 ustawy, okres zatrudnienia na podstawie umowy o pracę na czas określony, a także łączny okres zatrudnienia na podstawie kolejnych umów terminowych między tymi samymi stronami, nie może przekraczać 24 miesięcy.

Zasadniczo, zgodnie z art. 251 kodeksu pracy zawarcie kolejnej, trzeciej umowy terminowej automatycznie powoduje przekształcenie jej w umowę o pracę na czas nieokreślony, jeśli przerwa między kolejnymi umowami nie przekroczyła 1 miesiąca.

Reguła ta nie obowiązuje jednak w ustawie antykryzysowej. Wynika to wprost z art. 35, który stanowi, że do terminowych umów o pracę trwających w dniu jej wejścia w życie (tj. 22 sierpnia 2009 r.) nie stosuje się art. 251 kodeksu pracy, ale art. 13 ustawy. Z tego ostatniego natomiast wynika, że ograniczenie zatrudnienia na podstawie kolejnych umów na czas określony do 24 miesięcy i to bez względu na ich liczbę, dotyczy nie tylko tych zawartych po 22 sierpnia 2009 r. ale także tych, które już trwały w dniu, w którym ustawa wchodziła w życie. A zatem i w takim wypadku ów dwuletni okres zatrudnienia na czas określony należy liczyć od 22 sierpnia 2009 r.

Problematyczne mogą być więc umowy zawarte przed 22 sierpnia 2009 r., których dwuletni czas trwania upłynie przed 1 stycznia 2012 r.

Ministerstwo Pracy twierdzi, że umowy zawarte w czasie obowiązywania tej ustawy nie przedłużają się automatycznie. Ustawa antykryzysowa nie przewiduje natomiast, by umowy terminowe dłuższe niż dwuletnie stawały się nieważne lub rozwiązywały się z mocy prawa z upływem 24 miesięcy lub przekształcały w umowy o pracę na czas nieokreślony. Ciężko też będzie wyciągnąć taki wniosek z brzmienia przepisów.

Wydaje się, że strony powinny zmienić umowy w taki sposób, by były one zgodne i z ustawą antykryzysową i z kodeksem pracy. Umowa terminowa powinna zawierać co najmniej dwutygodniowy okres wypowiedzenia. To dałoby możliwość elastycznego kształtowania czasu jej obowiązywania w taki sposób, by 24 miesięczny terminy nie był przekroczony. W innym wypadku strony mogą rozwiązać umowę lub zmienić termin jej rozwiązania za porozumieniem.

Jeśli bowiem umowy na czas określone trwające lub następujące po sobie będą trwały dłużej niż 2 lata za czasów obowiązywania ustawy antykryzysowej, wówczas zostaną uznane za niezgodne z prawem. A to oznacza, że pracodawca musi się liczyć z przykrymi konsekwencjami w razie kontroli PIP.

Dlatego jeśli strony stosunku pracy na podstawie umowy na czas określony nie znajdą porozumienia, wszystkie kwestie związane z charakterem umowy terminowej będzie musiał rozstrzygnąć sąd. I będą to sprawy precedensowe.