– Nowa stawka 13 zł, która została zrewaloryzowana w stosunku do proponowanych pierwotnie 12 zł, ma tak naprawdę ograniczyć nadużycia związane z umowami cywilno-prawnymi. Mamy do czynienia z pewną swobodą kształtowania tych umów, przez co w konsekwencji mieliśmy do czynienia z grupą tzw. ubogich pracujących, czyli osób, które zarabiały znacznie poniżej minimalnej krajowej wynikającej z umowy o pracę – mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes Leszek Zieliński, prezes Jobman Group i ekspert Stowarzyszenia Agencji Zatrudnienia.
Nowe przepisy dotyczące minimalnej stawki godzinowej w umowach cywilno-prawnych obowiązują od początku września w przetargach publicznych i będą obowiązywać dla całego rynku od 1 stycznia 2017 r. Dotąd – jak zaznacza Zieliński – mieliśmy określone wynagrodzenie minimalne w przypadku umów o pracę, a umowy cywilno-prawne były w tym zakresie polem sporych nadużyć i pracownicy zarabiali mniej niż minimum w przypadku umowy kodeksowej.
– Dzisiejszy rynek pracy o tyle zmienił się na korzyść, że jest to już rynek pracownika. W związku z tym stawki znacząco wzrosły i w wielu przypadkach wynoszą znacznie powyżej 13 zł – mówi prezes Jobman Group.
Sprawdź: Co należy zrobić, jeśli stawka godzinowa na umowie zleceniu jest niższa niż minimalna - 13 zł?
Jego zdaniem problematyczne na początku funkcjonowania nowej ustawy o minimalnej stawce godzinowej w umowach cywilno-prawnych będzie brak orzecznictwa i praktyki dotyczącej stosowania tych przepisów.
– W zakresie nadużyć, z którymi możemy mieć do czynienia, mamy dwa kluczowe obszary:
Jeden dotyczy umów o dzieło, które nie są objęte ustawą o płacy minimalnej na umowach cywilno-prawnych, drugi to wynagrodzenia prowizyjne.
W tym zakresie myślę, że będziemy mieli taki okres przejściowy pierwszego kwartału, może pierwszego półrocza, w którym orzecznictwo i praktyka stosowania tych przepisów będą się w pewnym sensie kształtowały – przewiduje Zieliński.
W ocenie ekspertów SAZ propozycja wychodzi na przeciw potrzebie wprowadzenia godnego wynagradzania. Pojawia się jednak wątpliwość, jak zachowa się rynek, a w szczególności duże przedsiębiorstwa zatrudniające pracowników do biznesu sieciowego. Podkreślają oni również, że tempo wprowadzania zmian oraz brak regionalizacji wysokości minimalnego wynagrodzenia może sprzyjać nadużyciom i zwiększaniu szarej strefy na rynku pośrednictwa pracy. Powszechne mogą się stać przypadki podobne do tzw. afery niderlandzkiej. Kilkaset firm, które korzystały z usług nieuczciwych agencji pośrednictwa pracy, dziś musi płacić do ZUS zaległe składki i odsetki. Dlatego SAZ radzi firmom weryfikację podmiotów, z których usług korzystają, i przestrzega przed przyjmowaniem ofert zatrudnienia pracowników za kwoty niższe niż 13 zł brutto za godzinę.
– Tutaj przede wszystkim jest kwestia korzystania z firm wiarygodnych, np. członków Stowarzyszenia Agencji Zatrudnienia, którzy jednym głosem mówią o tym, żeby stosować stawkę minimalną. Mimo że pracodawcy, którzy są klientami agencji pracy tymczasowej, zgłaszali sygnały w tym kierunku, aby agencje zastanowiły się, w jaki sposób da się to ominąć – wskazuje Zieliński.
Eksperci SAZ prognozują, że może wzrosnąć zatrudnienie w oparciu o umowę o dzieło nawet w sytuacjach, gdy wykonywana praca będzie de facto zleceniem. Będzie to forma zatrudnienia bardziej korzystna kosztowo dla pracodawców. Jednak dla pracowników oznacza brak prawa do dni wolnych czy do świadczenia chorobowego. Ograniczeniu może także ulec zawieranie umów o pracę tymczasową na rzecz usług outsourcingu.