Prezes Deutsche Rentenversicherung Bund Gunduli Rosbach podkreślała podczas spotkania z dziennikarzami w przerwie sesji konferencyjnych, że chociaż spotkanie ma historyczny kontekst, to rozmowa dotyczy współczesnych i przyszłych wyzwań.
"Rozmawiamy o adekwatności, bezpieczeństwie i trwałości ubezpieczenia emerytalnego w zmieniającym się świecie - pod względem demograficznym, ekonomicznym, społecznym w Polsce i Niemczech" - podkreśliła. "Obecne czasy to przemieszczanie się pracowników pomiędzy krajami. Ważne jest, żeby zapewnić im nie tylko to, by mogli dobrze pracować dzisiaj, ale też by mieli dobre warunki życia na starość" - dodała szefowa DRB.
Zapewniła, że dwustronna współpraca układa się dobrze i doświadczenia z niej wynikające będą wprowadzane w szerszym - europejskim zakresie.
Również prezes Zakładu Ubezpieczeń Społecznych prof. Gertruda Uścińska podkreślała, że dwustronna umowa ułatwia szersze kontakty. "Dzięki temu, że ta umowa działa, jest nam łatwiej w wymiarze międzynarodowym - unijnej koordynacji i stosowania unijnego prawa" - podkreśliła.
Wiceminister rodziny i pracy Elżbieta Bojanowska oceniła, że umowa z października 1975 r., której rocznicy obchody rozpoczęły dwa lata temu uroczystości w Poczdamie k. Berlina, sprawdziła się, zwłaszcza jeśli się weźmie pod uwagę zmiany, które w tym czasie zaszły w Polsce.
"Adekwatność świadczeń, o których mówimy teraz na warszawskiej konferencji, to wyzwanie w obliczu zmian demograficznych. Jeśli obecnie w Polsce mamy 20 proc. osób w wieku powyżej 60 lat, to zgodnie z prognozą demograficzną w 2050 r. będzie ten odsetek wynosił 44 proc." - zaznaczyła wiceminister.
Zaznaczyła, że rozmowy w Polsce dotyczą m.in. wprowadzenia do ubezpieczenia nowego czynnika ryzyka - niesamodzielności na starość i opiece długoterminowej. "Musimy pamiętać o tym, że ta niesamodzielność wzrasta wraz z wiekiem" - dodała.
Niemiecka wiceminister pracy i spraw socjalnych Yasmin Fahimi przekonywała, że te wyzwania demograficzne są podobne po obu stronach granicy. Podkreśliła, że niemiecki rząd od zeszłego roku rozmawia o adekwatności świadczeń ze związkami zawodowymi i pracodawcami po 2030 r. - na temat określenia poziomu składek emerytalnych i poziomu świadczeń do 2045 r.
[-OFERTA_HTML-]
Poinformowała, że jednym z rozpatrywanych rozwiązań jest wprowadzenie dodatku federalnego, pochodzącego z federalnych podatków i włączenia do powszechnego systemu w szerszym zakresie i na innych zasadach osoby pracujące na własny rachunek i wykonujących wolne zawody. Jak mówiła, dla osób z najmniejszymi dochodami czy pracujących na część etatu lub z długimi okresami bezskładkowymi (np. bezrobotnymi) przygotowywane jest nowe rozwiązanie: emerytura solidarnościowa. Świadczenie solidarnościowe byłoby wyższe o 10 proc. od najniższego zasiłku socjalnego, ale byłoby wypłacane niezależnie od sytuacji materialnej danej osoby czy jej partnera.
Według Fahimi, w Niemczech ustawowo gwarantowaną emeryturę niezależnie od wieku ma osoba, która przez 45 lat opłacała składki przy przeciętnych zarobkach. Trwa dyskusja, czy jest to adekwatne świadczenie do opłacanych przez ten czas składek i ile ta emerytura powinna wynosić. Obecnie to 48 proc. przeciętnego wynagrodzenia, ale według obliczeń i analizy demograficznej, relacja ta będzie spadała.
Zamierzeniem resortu jest utrzymanie poziomu nie mniej niż 46 proc. przeciętnego wynagrodzenia do 2045 r. przy składce emerytalnej na poziomie 25 proc. wynagrodzenia i wieku emerytalnym 67 lat. Rząd federalny, aby utrzymać taką relację wynagrodzenia do emerytury, zakłada wprowadzenie dodatku demograficznego. "Inaczej trwałe finansowanie nie byłoby możliwe" - dodała wiceminister Fahimi.
Prof. Uścińska przypomniała, że w swojej pracy naukowej od ponad 35 lat specjalizuje się w niemieckim systemie emerytalnym. Pytana o możliwość przyjęcia w Polsce takiego świadczenia, o jakim mówiła niemiecka wiceminister - emerytury obywatelskiej czy świadczenia solidarnościowego - przypomniała, że wprowadzenie takiego rozwiązania rozważane jest tam w 2030 r.
[-DOKUMENT_HTML-]
"To nie jest tak, że my już dzisiaj znamy rozwiązanie i wiemy jak będzie wyglądał nasz system dla osób dopiero wchodzących na rynek pracy, rozpoczynających opłacanie składek. Rozmawiamy o tym, również podczas tych dwu dni w Warszawie będziemy o tym mówić" - zaznaczyła.
"Musimy dobrze zdiagnozować problemy i zdecydować o rozwiązaniach. Pamiętamy, że wszystkie te rozwiązania to zobowiązania wieloletnie, na całe dziesięciolecia, bo na tym polega gwarancja praw nabytych" - mówiła dziennikarzom. Zaznaczyła, że kierując ZUS, bardzo wiele czerpie z niemieckich rozwiązań, również z punktu widzenia porządkowania tego systemu i wprowadzania przejrzystych rozwiązań.
Według danych podczas konferencji, obecnie ok. 400 tys. Polaków pracuje w Niemczech i tam płaci składki emerytalne. (PAP)