Sytuacja naszego kraju jest więc niepokojąca, ale jeszcze nie tak poważna, jak niektórych krajów UE – szczególnie Hiszpanii i Grecji.
Według wstępnej informacji MPiPS, w czerwcu wskaźnik bezrobocia rejestrowanego wynosił w Polsce 12,4 proc. Rok temu w maju wskaźnik ten sięgał 12,4 proc., a miesiąc później 11,9 proc., a więc spadek z miesiąca na miesiąc wynosił 0,5 punktu procentowego. W czerwcu pracodawcy zgłosili do urzędów pracy 66,6 tys. wolnych miejsc pracy i miejsc aktywizacji zawodowej – o 7,7 tys. (10,4 proc.) mniej niż miesiąc wcześniej i o 1,7 tys. (2,5 proc.) mniej niż rok temu. Jak ocenił wiceminister pracy i polityki społecznej, Jacek Męcina "Przy założeniu, że jesienią dojdzie do interwencji na rynku pracy, bezrobocie na koniec 2012 r. może wynieść 12,5-12,8 proc.". W tym roku, nawet po uruchomieniu 500 mln zł dodatkowych środków na aktywizację bezrobotnych (to postuluje minister pracy Władysław Kosiniak-Kamysz), czyli zwiększeniu wydatków na ten cel o niespełna 15 proc., to nie będzie wcale łatwe.
Na tle Unii Polska wypada nienajgorzej. W metodologii unijnej, gdzie Polska może się cieszyć bezrobociem na poziomie 9,9 proc., najniższe wskaźniki to powód dumy grupy tych samych krajów od kilku lat: Austrii (4,1 proc.), Holandii (5,1 proc.), Luksemburga (5,4 proc.) i Niemiec (5,6 proc.). W tym ostatnim kraju, według tamtejszego Federalnego Urzędu Pracy, bezrobocie wynosiło w czerwcu 6,8 proc. i nie zmieniło się od maja.
Weronika Adamczyk
Źródło: www.bezrobocie.org.pl
Chcesz wiedzieć więcej? Masz pytania?