"Projekt dotyczący OFE stanowi załącznik do projektu przyszłorocznej ustawy budżetowej. Jest swego rodzaju propozycją ustawy okołobudżetowej. Z tego też wynika, że przyszła ustawa okołobudżetowa może być przyjęta dopiero wtedy, kiedy wyjaśni się los projektu dotyczącego OFE.

Krytycy tej propozycji zwracają uwagę na koszty demontażu części kapitałowej systemu emerytalnego, szczególnie na te długofalowe. Strona rządowa zwraca uwagę na korzyści, głównie krótkoterminowe. Obie kwestie podkreślają jednak agencje ratingowe, w zasadzie uznając, że z punktu widzenia inwestorów zagranicznych proponowany projekt jest neutralny.

Z punktu widzenia polskich obywateli, sprawy mogą być bardziej skomplikowane, bo chodzi o interes, niekoniecznie wspólny, czasem wręcz rozbieżny, przyszłych podatników i emerytów. Projekt oznacza przejęcie środków OFE - na początku 51,5 proc., a z czasem prawdopodobnie całość - i wydanie je na bieżące potrzeby sektora finansów publicznych. Z drugiej strony powstają nowe zobowiązania w wysokości przejmowanych środków, odnotowywanych na subkontach w ZUS i wysoko oprocentowanych. Oznacza to zmniejszenie długu otwartego kosztem natychmiastowego zwiększenia o tyle samo długu ukrytego.

Proponowany projekt będzie miał znaczne konsekwencje dla rynku kapitałowego, w szczególności ograniczy możliwości dofinansowania przedsiębiorstw na giełdzie. Ponieważ praktycznie z czasem zniknie aktywny udział Otwartych Funduszy Emerytalnych w obszarze inwestycyjnym.

Proponowany sposób indeksowania zobowiązań państwa jest hojny dla emerytów. Jeżeli będzie respektowany, to emeryci nie powinni stracić. Mogą nawet zyskać, ale duży przyrost zobowiązań może obciążyć przyszłych podatników, ewentualnie zmusić przyszłe rządy do cięć w innych obszarach finansów publicznych, niż emerytury".