Spotkanie zorganizowano w ramach kampanii „Tu i teraz”, poświęconej kobietom z zaawansowanym rakiem piersi.

Z badania przeprowadzonego na potrzeby kampanii w dziewięciu państwach Europy, w tym w Polsce, wynika, że w naszym kraju jedynie 13 procent pań z zaawansowanym rakiem piersi pracuje na cały etat. Około 60 procent wszystkich zatrudnionych kobiet i ich opiekunów uczestniczących w badaniu musiało z powodu choroby wprowadzić zmiany dotyczące zatrudnienia. Z tej grupy aż połowa musiała całkowicie zrezygnować z pracy. Dokładne rezultaty badania zebrano w raporcie pt. „Niewidoczna kobieta”.

- Jeżeli chora jest właściwie prowadzona, ma odpowiedni dostęp do lekarzy, leków oraz nowoczesnych technologii, to jakość jej życia można dłużej utrzymać na wyższym poziomie. To się przekłada na możliwość pełnienia różnych ról społecznych, zawodowych, domowych. Na przykład, jeżeli mnie coś boli, to nie jestem w stanie pracować, a gdy nie boli, to jestem w stanie. To są bardzo konkretne różnice i to zależy w dużym stopniu od leczenia – powiedziała Agata Polińska z fundacji Alivia. Sama leczy się na raka piersi od siedmiu lat.

Kierownik Klinki Onkologicznej przy ulicy Wawelskiej w Warszawie, należącej do Instytutu - Centrum Onkologii, profesor Piotr Wysocki potwierdził, że u wielu pacjentek z zaawansowanym rakiem piersi choroba nie zagraża bezpośrednio życiu. Lekarze mają dziś ogromne spektrum możliwości terapeutycznych, dlatego w wielu przypadkach jest to choroba przewlekła, z którą można żyć wiele lat.

- Obecnie możemy stosować leczenie jak najmniej agresywne, w niskich dawkach. Chora przychodzi na godzinę do szpitala i wraca do pracy. Ja mam wiele pacjentek, które w ten sposób funkcjonują – tłumaczył.

Onkolog zwrócił uwagę, że w Polsce istnieją ograniczenia w dostępie między innymi do innowacyjnych leków, "które - jak wynika z najnowszych badań - zmieniają rokowania chorych”.

Polińska przytoczyła swój przykład.
- Moje rokowania na początku były słabe. A gdy znalazłam leczenie, które mogło zwiększyć moje szanse na przeżycie, to okazało się, że w Polsce nie mogę go otrzymać z różnych przyczyn – wspominała.

Według niej właśnie z tego powodu wielu pacjentów chorych na raka musi na własną rękę szukać środków na potrzebne im terapie.

- Takich pacjentek w Polsce jest dużo, a trzeba tu podkreślić, że czasem muszą one rezygnować z pracy i dochód w rodzinie się zmniejsza – powiedziała.

Z badania przeprowadzonego w ramach kampanii „Tu i teraz” wynika, że aż 90 procent polskich chorych na zaawansowanego raka piersi było zmuszone do zwiększenia wydatków wskutek diagnozy, a 65 procent doświadczyło spadku w dochodach.

- Do tego dochodzą społeczne koszty choroby, które my wszyscy ponosimy jako podatnicy. To, że oszczędzamy na terapiach dla kobiet z zaawansowanym rakiem piersi, przekłada się na większe wydatki na ich renty, zasiłki, na to, że tracimy ich składki na ZUS, podatki, wkład w PKB – wymieniała Polińska. Zwróciła uwagę, że obecnie w Polsce żyje 500 tysięcy osób z chorobą nowotworową, a w ciągu dekady liczba ta może się podwoić.

Lekarka z Centrum Onkologii w Warszawie dr Agnieszka Jagiełło-Gruszfeld zgodziła się, że dostęp do nowoczesnych terapii dla chorych na raka nie wiąże się jedynie z tym, że Narodowy Fundusz Zdrowia wyda więcej pieniędzy.
- Dzięki temu ludzie ci będą nadal czynni społecznie, zawodowo, będą tworzyć dochód narodowy – tłumaczyła onkolog.

Jej zdaniem, jeżeli jesteśmy społeczeństwem mającym poczucie solidarności z osobami słabszymi, którymi są chorzy na zaawansowany nowotwór, to powinniśmy pomóc im poprzez  stworzenie odpowiednich warunków socjalnych, zaproponowanie dogodnych form zatrudnienia, poprawę dostępu do leków. „Nie możemy się po prostu godzić ze stwierdzeniem, że nasz kraj ma na to za mało pieniędzy, bo być może jutro my zachorujemy i znajdziemy się w podobnej sytuacji” – oceniła specjalistka. (pap)