Kardiowerter-defibrylator monitoruje pracę serca i potrafi przywrócić jego prawidłowy rytm w przypadku wykrycia arytmii komorowej. Wszczepialne urządzenie jest miniaturową wersją defibrylatora stosowanego w ratownictwie. W Poznaniu wszczepiono chorym niestosowaną dotąd w Europie wersję kardiowertera-defibrylatora.

- Zabiegi wszczepienia tych urządzeń są wykonywane w Polsce od około 20 lat. Tym razem wszczepiliśmy kardiowerter-defibrylator jednojamowy, który potrafi z dużą precyzją rozpoznać migotanie przedsionków. Do tej pory rozpoznanie tego rodzaju arytmii przy użyciu urządzeń wszczepialnych było zdecydowanie bardziej skomplikowane, wymagało urządzeń dwujamowych” – powiedział dr hab. Przemysław Mitkowski z Kliniki Kardiologii Szpitala Klinicznego Przemienienia Pańskiego Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu.

Czytaj: Kampania Stop Migotaniu w celu zapobiegania udarom mózgu>>>

Jak podkreślił, ryzyko migotania przedsionków u chorych z niewydolnością serca jest wysokie i ta arytmia zwiększa wielokrotnie ryzyko udarów mózgu. Zabiegom poddanych zostało w poniedziałek dwóch mężczyzn w wieku 66 i 67 lat.

- To chorzy z niewydolnością serca i z wysokim ryzykiem wystąpienia zagrażających życiu komorowych zaburzeń rytmu. To jest wskazanie do wszczepienia tego urządzenia. Urządzenia wszczepialne są także najlepszym narzędziem do rozpoznawania migotania przedsionków, gdyż arytmia ta bardzo często ma charakter bezobjawowy – wyjaśnił dr Mitkowski.

Wersja kardiowertera-defibrylatora, która została użyta w zabiegach została dopuszczona do użycia na terenie Unii Europejskiej niespełna dwa tygodnie temu.

- Cieszymy się, że możemy tak szybko zaoferować to urządzenie i zastosować tę technologię w leczeniu pacjentów – powiedział lekarz.

Według Mitkowskiego, wykonane w poniedziałek 2 listopada 2015 w Poznaniu zabiegi były jednymi z pierwszych w Europie, w których zastosowano nowe wersje urządzeń do monitorowania pracy serca. Niewykluczone też, że to pierwsze ich użycie w Polsce.

Szacuje się, że na migotanie przedsionków cierpi 400 tysięcy Polaków, w ciągu najbliższych 20-30 lat liczba chorych w naszym kraju może się zwiększyć do 1,6 mln. (pap)