Decyzję o zawieszeniu ordynatora podjął w poniedziałek wieczorem Krzysztof Malatyński, dyrektor placówki, a jej podstawą było wyłącznie postępowanie lekarza po śmierci dzieci.

Malatyński podkreślił, że o całym zdarzeniu zarząd szpitala dowiedział się dopiero z mediów. Skrytykował także to, że zbyt późno otoczono należytą opieką psychologiczną matkę bliźniąt.

Dyrekcja szpitala już wcześniej zapowiedziała, że nie będzie komentować sprawy śmierci bliźniąt do czasu zakończenia śledztwa prokuratorskiego oraz kontroli prowadzonej przez powołaną przez ministra zdrowia komisję. Odsunięcia od obowiązków do czasu wyjaśnienia sprawy ordynatora domagał się jednak podczas zwołanej w poniedziałek konferencji prasowej minister zdrowia Bartosz Arłukowicz. Z takim wnioskiem wystąpił do marszałka województwa kujawsko-pomorskiego jako właściciela szpitala, ale ostateczna decyzja należała do dyrektora placówki.

Śledztwo w tej sprawie wszczęła w poniedziałek prokuratura. Według ojca dzieci do ich śmierci przyczyniły się zaniedbania ze strony szpitala. Matka bliźniąt przebywała w lecznicy przez dwa tygodnie na przełomie grudnia i stycznia z powodu komplikacji ciąży. Opuściła szpital tydzień temu, ale zgodnie z zaleceniami zgłosiła się ponownie w czwartek, zaniepokojona gwałtownymi skokami ciśnienia. Według relacji ojca, ginekolog zalecił niezwłoczne przeprowadzenie zabiegu cesarskiego cięcia. Nie zrobiono tego, gdyż podobno osoba kompetentna do wykonania koniecznego badania ultrasonografem, miała być na miejscu dopiero następnego dnia. Na dyżurze był wówczas także ordynator oddziału. (mo/pap)