W ostatnich dziesięciu latach z około 5 tys. do prawie 10 tys., czyli dwukrotnie, zwiększyła się liczba mężczyzn, u których co roku wykrywa się w Polsce raka prostaty. Jednocześnie z 3 tys. do ponad 4 tys. wzrosła liczba zgonów z tego powodu.

Prof. Piotr Wysocki, prezes elekt Polskiego Towarzystwa Onkologii Klinicznej, powiedział, że pocieszające jest, iż nowotwór ten w zaawansowanej postaci coraz skuteczniej jest leczony. Pierwszym przełomem było wprowadzenie w 2004 r. nowych chemioterapeutyków. Jeszcze większy postęp nastąpił w 2011 r., gdy wprowadzono pierwszy nowej generacji lek stosowany w hormonoterapii.

„Leczenie hormonalne ma kluczowe znaczenie w zaawansowanych raku prostaty, gdyż rozmnażanie się komórek tego nowotworu napędzają męskie hormony” – podkreślił specjalista. Taka terapia stosowana już od dawna. Najpierw jednak chorym mężczyznom usuwano jądra, potem dopiero zastosowano tzw. kastrację chemiczną, czyli blokowanie w organizmie produkcji androgenów. Kłopot polega na tym, że po pewnym czasie pojawia się oporność na takie leczenie.

Jest to tylko pozorna oporność, gdyż nowotwór sam zaczyna wytwarzać męskie hormony. We krwi chorego nie ma już testosteronu, ale komórki guza w miejscu pierwotnym oraz w miejscu przerzutów nadal go produkują. A to sprzyja dalszej progresji choroby.

Według prof. Wysockiego, w takiej sytuacji możliwe jest leczenie chemioterapeutykami. U większości chorych jest ono skuteczne, jednak częściej lepsze efekty daje nowoczesna hormonoterapia pozwalająca zahamować chorobę na wiele miesięcy. Poza tym chemioterapia jest znacznie bardziej toksyczna. „Ma to ogromne znacznie, gdyż najczęstszą przyczyną zgonów chorych na nowotwory są powikłania zastosowanego leczenia, a nie sama choroba” – dodał specjalista.

Pierwszym lekiem hormonalnym drugiej generacji jest octan abirateronu. W czerwcu 2013 r. Komisja Europejska dopuściła do użycia kolejny tego typu lek o nazwie enzalutamid, który blokuje receptory androgenowe na powierzchni komórek nowotworowych.

„Niestety, obydwa te leki nie są w Polsce jeszcze refundowane. Octan abirateronu uzyskał na razie pozytywną opinię Agencji Oceny Technologii Medycznych. Z kolei enzalutamid ma być oceniony na początku 2014 r.” – powiedział prof. Wysocki.

Dodał, że w niektórych krajach, takich jak USA i Niemcy, abirateron jest już stosowany jako lek pierwszego rzutu, a zatem jeszcze przed chemioterapią. Gdy przestanie działać, chorym podawany jest enzalutamid, jako lek wyższej generacji i ostatniej szansy. Takie leczenie jest jednak dużo droższe i nie wszystkie kraje je refundują. Nie zdecydowała się na to np. Wielka Brytania.

Według specjalisty, postęp w leczeniu zaawansowanego raka prostaty jest ogromny. W USA niedawno zarejestrowano już kolejny lek poprawiający skuteczność terapii. Jest to alpharadin, preparat zawierający izotop niszczący przerzuty do kości, które często występują u chorych z zaawansowanym rakiem prostaty. „Do Polski te nowości terapeutyczne z czasem docierają, jednak czas oczekiwania na nowe terapie jest zdecydowanie za długi” – podkreślił prof. Wysocki.

Prezes Polskiej Koalicji Pacjentów Onkologicznych dr Leszek Borkowski, farmakolog, twierdzi, że leki stosowane w zaawansowanym raku prostaty wydłużyły życie pacjentów średnio o 11 miesięcy, a niektórzy z nich żyją nawet 2-3 lata.

„Irytują mnie głosy urzędników, którzy twierdzą, że kilkanaście miesięcy to niewiele. Jeśli człowiek dowiaduje się, że ma przed sobą 4-5 miesięcy życia, a my dajemy mu kolejne pięć, to wydłużamy je o sto procent” – dodał. Podkreślił, że dobrze to rozumie, gdyż sam jest pacjentem - leczy się z powodu raka prostaty i raka pęcherza moczowego.

Wyjaśnił również dlaczego po jakimś czasie następuje progresja choroby mimo zastosowania leków nowej generacji. Rak prostaty, podobnie jak wiele innych nowotworów, wykorzystuje wiele mechanizmów rozwoju. Odżywienie się androgenami to tylko jeden z nich. Dlatego tak ważne jest stosowanie różnych terapii, na każdym z etapów leczenia. Tylko wtedy można z nowotworem skutecznie walczyć.

Zbigniew Wojtasiński (PAP)