- Kosmetyczki nagminnie zabierają się do zabiegów zarezerwowanych dla lekarzy. A później trafiają do nas pacjenci z powikłaniami – tłumaczy Waldemar Jankowiak, wiceprezes Polskiego Towarzystwa Medycyny Estetycznej.

Zdaniem prawników granica między zabiegiem wykonywanym przez kosmetologa i przez lekarza medycyny estetycznej jest płynna.
– Jest luka w przepisach i na pewno trzeba w nich określić, jakie uprawnienia ma kosmetolog. Z rozporządzenia ministra nauki w sprawie standardów kształcenia na poszczególnych kierunkach wynika jednak, że kosmetolodzy są uczeni niektórych zabiegów, nie ma więc jednoznacznych przeszkód, by ich nie przeprowadzali – tłumaczy Anna Nowak, aplikantka radcowska z kancelarii Kubicki i Partnerzy. Jej zdaniem działania lekarzy to także element walki o rynek medycyny estetycznej.

Cały tekst www.rp.pl