- Ciągle bardzo trudno udowodnić winę lekarza – mówi Stefan Cieśla, radca prawny, który powątpiewa w te zapewnienia prokuratury o większej skuteczności jej postępowań. – Wynika to z przepisów proceduralnych. Biegli zwykle mówią, że nie można wykluczyć innej przyczyny niż błąd lekarski, a w razie wątpliwości wydaje się wyrok na korzyść oskarżonego - dodaje.

Jak twierdzi prawnik, ponieważ pacjent zwykle ma mniejsze szanse, gdy występuje przeciwko lekarzowi, za którym stoi „korporacja lekarska’ skuteczne byłoby rozwiązanie, w którym to oskarżony udowadnia swoją niewinność. Bo jak mówi, obecnie trzeba udowodnić winę lekarzowi i dowieść, że popełnił on błąd.

Pacjent może wybrać drogę postępowania przeciwko lekarzowi karną lub cywilną.
- Jeżeli wybierze postępowanie karne, to składa zwykle wniosek na policję lub do prokuratury ale te sprawy w większości są umarzane bo prokuratorzy często kwalifikują je jako sprawy nadające się do postępowania cywilnego i często faktycznie tak jest, chyba że jest to na przykład śmierć pacjenta w niewyjaśnionych okolicznościach, wtedy na pewno śledztwo prowadzi prokuratura – mówi radca prawny Maciej Łokaj. Reprezentuje on w takich sprawach placówki medyczne i stwierdza, że nie zauważa zwiększenie liczby spraw karnych w tych placówkach, które są jego klientami, ale podkreśla jednocześnie, że wcześniej w placówkach tych też takich spraw nie było wiele.

Podczas postępowań zarówno cywilnych jak i karnych potrzebne są ekspertyzy biegłych. Prokuratura Krajowa stwierdza, że prowadząc postępowania dotyczące błędów medycznych, prokuratorzy nie tylko korzystają z zabezpieczonej dokumentacji medycznej czy osobowych źródeł dowodowych, ale także z opinii zespołu biegłych i najbardziej renomowanych instytucji.

Jednak, jak zauważają prawnicy, w praktyce często trudno jest uzyskać opinię biegłego, który byłby w pełni niezależny, a wykonanie prywatnej opinii przez biegłego jest bardzo kosztowne (może sięgać kilkudziesięciu tysięcy złotych, w jednej ze spraw było to kilkaset tysięcy złotych), więc można po nią sięgnąć, gdy walczy się o duże pieniądze, rzędu kilku milionów złotych, i ma się duże szanse na wygraną.

 

Kilka milionów złotych odszkodowania
 

Takie odszkodowanie wywalczyła była radca prawny jednego z warszawskich szpitali, która jako pacjentka tej placówki została zarażona salmonellą, co spowodowało wiele następstw zdrowotnych. Sprawa trwała dziesięć lat, pomimo że osoba, której dotyczyła, była prawnikiem i zajmowała się tego typu sprawami (chociaż od strony szpitala). Kobieta otrzymała 3 mln zł oraz comiesięczną rentę w wysokości 6 tys. zł.

Prokuratura Krajowa podaje inne przykłady spraw, na przykład lekarza Szpitala Powiatowego w Dębnie, który nie dysponując opisem radiologicznym badania RTG, samodzielnie dokonał on oceny wyniku badania i nie rozpoznał złamania kości czaszki pacjenta. Nie zlecił on również dalszej diagnostyki obrazowej w celu wykluczenia śródczaszkowych zmian krwotocznych. Narażało to pacjenta na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia, bądź ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.

Diagnoza postawiona przez lekarza Zbigniewa G., który ocenił stan pacjenta jako dobry, spowodowała, że pacjent odmówił pozostania w szpitalu i po dwóch dniach zmarł. Powołani biegli wskazali, że nawet prawidłowe i pełne rozpoznanie zmian pourazowych, nie gwarantowało zapobieżenia zgonowi pacjenta, choć zwiększało szanse na uratowanie jego życia. Wobec tego nie można było uznać, że zgon pacjenta pozostawał w bezpośrednim związku przyczynowo-skutkowym ze stwierdzonymi uchybieniami w postępowaniu lekarza Zbigniewa G., do których doszło dwa dni przed śmiercią pacjenta.

Zdarzają się sprawy, w których biegli nie mają wątpliwości co do winy lekarza.


Dziecko urodziło się w ciężkim stanie i zmarło

 

Opinia zespołu biegłych była jedną z podstaw do skierowania aktu oskarżenia przeciwko Ewie W. – lekarce ze Szpitala Uniwersyteckiego Nr 2 im. dra Jana Biziela w Bydgoszczy. Prokurator z Prokuratury Regionalnej w Gdańsku zarzucił jej popełnienie przestępstwa z art. 160 par. 2 i 3 kodeksu karnego.

Ewa W., pełniąc dyżur w Klinice Położnictwa Chorób Kobiecych i Ginekologii Onkologicznej, w nieprawidłowy sposób nadzorowała poród pacjentki, co narażało dziecko na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Polegało to na opóźnieniu w podjęciu decyzji o wykonaniu cięcia cesarskiego, pomimo że sytuacja położnicza, która wystąpiła u matki dziecka, wymagała ukończenia porodu drogą cięcia cesarskiego w trybie naglącym. Pomimo, że ciąża na wcześniejszym etapie przebiegała prawidłowo, dziecko urodziło się w głębokiej zamartwicy i w bardzo ciężkim stanie. Dobę po urodzeniu dziecko zmarło.

Biegli wskazali, że opóźnienie decyzji wykonania cięcia cesarskiego było nieuzasadnione i niezgodne z rekomendacjami Polskiego Towarzystwa Ginekologicznego.


Pacjent nie trafił do szpitala i następnego dnia zmarł

 

Prokuratura Regionalna w Lublinie oskarżyła Annę Z. – kierownika Zespołu Ratownictwa Medycznego Samodzielnego Publicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej w Łukowie oraz Andrzeja Sz. – lekarza poradni podstawowej opieki zdrowotnej w Stoczku Łukowskim.

Anna Z., pełniąc funkcję kierownika Zespołu Ratownictwa Medycznego SP ZOZ w Łukowie, nie rozpoznała u pacjenta niewydolności krążeniowo-oddechowej objawiającej się zaburzeniami oddychania oraz niepokojącymi objawami układu krążenia, czyli niskim ciśnieniem krwi w obecności bardzo wysokiej częstości akcji serca. W konsekwencji podjęła błędną decyzję o nieprzewiezieniu pacjenta do szpitala, co wpłynęło na opóźnienie hospitalizacji i rozpoczęcia leczenia zapalenia płuc i opłucnej.

Natomiast lekarz Andrzej Sz., podczas wizyty matki pokrzywdzonego pacjenta już po wizycie karetki pogotowia, która okazała kartę medycznych czynności ratunkowych, zawierającą zapisy dotyczące niskiego ciśnienia krwi w obecności bardzo wysokiej częstości akcji serca, wypisał pacjentowi leki przeciwbólowe bez zbadania go. Dzień po interwencji zespołu ratownictwa medycznego oraz wizycie matki pacjenta w gabinecie lekarza Andrzeja Sz. pacjent zmarł.

Biegli w swoich opiniach wskazali, że zarówno Anna Z. jak i Andrzej Sz. nieumyślnie narazili pacjenta na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia. Prokurator z Prokuratury Regionalnej w Lublinie oskarżył ich o popełnienie przestępstwa z art. 160 par. 2 i 3 kodeksu karnego.

W dwóch ostatnich przypadkach biegli wykazali winę lekarzy, jednak nie we wszystkich sprawach tak się dzieje. Spośród wielu spraw dotyczących błędów medycznych niewiele trafia do prokuratur, a spośród tych spraw też nie wszystkie kończą się skazaniem lekarzy.

 

 [-OFERTA_HTML-]