Przewodniczący Parlamentu Studentów RP Mateusz Mrozek ostrzegł, że z ubezpieczenia wyrejestrowani mogą być nie tylko studenci, którzy pracowali na podstawie umowy o pracę, ale i ci, którzy pracowali na podstawie umowy zlecenia.
- Duża część studentów po wakacjach została wyrejestrowana z ubezpieczenia zdrowotnego, bo na przykład roznosili ulotki, żeby sobie dorobić – powiedział Mrozek. Dodał, że studenci, którzy zakończyli pracę, muszą sami zadbać o to, by zgłosić ubezpieczycielowi (ZUS czy KRUS), z jakiego tytułu ubezpieczenie im się należy. Informacja, że po zakończeniu pracy ciągle się studiuje, nie przechodzi do ubezpieczyciela automatycznie.
Biuro prasowe Ministerstwa Zdrowia poinformowało, że na razie Narodowy Fundusz Zdrowia "nie dysponuje danymi, które pozwoliłyby ustalić, czy dana osoba posiada status studenta". Zdaniem Mateusza Mrozka rozwiązaniem problemu mogłoby być sprzężenie baz danych o osobach ubezpieczonych z bazą POL-on resortu nauki, w której zbierane są informacje o studentach. Ministerstwo Zdrowia potwierdziło, że do bazy Centralnego Wykazu Ubezpieczonych nie są przekazywane dane gromadzone w systemie POL-on.
Resort zdrowia poinformował jednak, że zostały podjęte prace, których celem jest udostępnienie NFZ wybranych informacji o statusie studenta, które są w posiadaniu resortu nauki.
Kiedy student podejmuje pracę, traci jednak status członka rodziny lub studenta. "Odzyskanie statusu członka rodziny wymaga ponownego zgłoszenia do ubezpieczenia jako członka rodziny (po wcześniejszym zakończeniu przez studenta pracy i wyrejestrowaniu z ubezpieczenia zdrowotnego z tytułu zawarcia umowy o pracę)" – podkreśliło Ministerstwo.
Z ubezpieczenia wyrejestrowani w pewnych sytuacjach mogą być także studenci, których rodzice zmienili miejsce zatrudnienia. "W przypadku, gdy rodzice zmieniają miejsce pracy, a nie wywiążą się z obowiązku poinformowania nowego pracodawcy o konieczności zgłoszenia członków rodziny, członkowie rodziny nie nabędą prawa do świadczeń opieki zdrowotnej" - zaznaczono informacji resortu zdrowia.
- Alarmujemy o tym od dawna, ale ciągle jeszcze wpływają do nas informacje od studentów, którzy na przykład złamali rękę albo byli hospitalizowani z powodu zapalenia płuc i w szpitalu dowiedzieli się, że nie są ubezpieczeni. A za leczenie muszą zapłacić kilka czy też kilkanaście tysięcy złotych – powiedział Mateusz Mrozek. Podkreślił, że w takiej sytuacji nie ma już wyjścia - studenci za leczenie muszą zapłacić.
- Te osoby formalnie nie były ubezpieczone. My im niestety nie możemy już pomóc. Nieznajomość prawa szkodzi - ubolewał Mrozek.
Według przewodniczącego PS RP problem ten pojawił się w momencie wprowadzenia systemu eWUŚ. - Na początku przymykano oko i leczono nieubezpieczonych studentów, a teraz - już nie - dodał.
- Osoba, która nie jest pewna, czy jest ubezpieczona, powinna pójść do najbliższej przychodni i sprawdzić w okienku, czy ma ubezpieczenie zdrowotne. Jeśli nie ma ubezpieczenia - jej nazwisko w systemie podświetla się na czerwono - musi udać się do najbliższego Zakładu Ubezpieczeń Społecznych – radził Mrozek. Tam student powinien złożyć deklarację, że jest ubezpieczony przez uczelnię lub rodziców (jeśli rodzice są ubezpieczeni w KRUS - student powinien zamiast do ZUS, pójść do KRUS). - Najlepiej, jeśli deklaracja, którą składa się ubezpieczycielowi, będzie czymś podparta - np. zaświadczeniem z uczelni, że ciągle się studiuje - sugerował Mrozek.






