W tej sprawie zarzuty prokuratorskie ma sześciu lekarzy. Jednym z nich jest Agnieszka O.-P, której sprawę dyscyplinarną rozstrzygnął w czwartek 8 maja 2014 Sąd Najwyższy. Proces karny przed Sądem Okręgowym w Warszawie toczy się nadal.

Odesłanie bez badania
Przed świętami Bożego Narodzenia w grudniu 2008 trzyletni Jan O. zachorował na ospę. W Wigilię przyjechała lekarka z Centrum Damiana w Warszawie na wizytę domową i stwierdziła, że to ospa i być może lekkie powikłanie po ospie - zapalenie stawu biodrowego. Powiedziała, że tego się nie leczy, tylko trzeba leżeć. Lekarka dała skierowanie na badania krwi i rtg stawu biodrowego.
Następnego dnia Jaś miał 40,2 C. Pogotowie - odmówiło przyjazdu. Matka dziecka ponownie zamówiła wizytę domową. Lekarz co prawda przyjechał, ale nakrzyczał, że rodzice zawracają mu głowę zwykłą ospą.
Wyniki badań krwi były niepokojące. Co więcej - zrobione w szpitalu przy ul.  Niekłańskiej USG stawów wykazało obecność płynu w lewym stawie biodrowym. Diagnoza – zapalenie stawu. Lekarz stwierdził normalne powikłanie po ospie.
Z ul. Niekłańskiej rodzice przewieźli o godzinie 14. dziecko do szpitala przy ul. Litewskiej. Jak mówi matka dziecka w szpitalu na Litewskiej doktor Agnieszka O.-P., spojrzała na wyniki, powiedziała, że to stan zagrażający życiu, ale chłopca do szpitala nie przyjęła, twierdząc, że nie ma izolatki. Przewieziony do szpitala zakaźnego na Wolską, znów chory został odesłany na Litewską. Tam po bezskutecznej reanimacji Jan O. zmarł nad ranem.

Sąd orzeka upomnienie, a potem - naganę
Oprócz prokuratora śmiercią dziecka zainteresował się rzecznik odpowiedzialności zawodowej, który skierował sprawę do sądu korporacyjnego. Dyscyplinarny sąd lekarski I instancji uznał, że dr Agnieszka O.-P. jest winna nie udzieleniu pomocy choremu dziecku (naruszenie art. 4 ustawy o zwodzie lekarza i stomatologa oraz art. 8 zasad etyki zawodowej).
Sąd stwierdził, że obwiniona Agnieszka O.-P., specjalista hematolog i onkolog wbrew znanej wiedzy lekarskiej - nie rozpoznała sepsy, ani też nie podała pacjentowi antybiotyku. Sąd ukarał lekarkę karą najniższą z możliwych - upomnieniem.
Od tego orzeczenia rodzice dziecka złożyli skargę do Naczelnego Sądu Lekarskiego, który 9 maja 2013 r. zaostrzył karę i wymierzył lekarce naganę (druga z kolei kara w katalogu).
Rodzice, którzy od początku rozprawy żądali ukarania lekarki pozbawieniem wykonywania zawodu - zaskarżyli wyrok do Sadu Najwyższego.

SN - nie było kolizji obowiązków
Sąd Najwyższy 8 maja 2014 utrzymał karę nagany. Zdaniem SN sąd II instancji słusznie stwierdził, że obwiniona lekarka miała obowiązek zbadać dziecko i nie godziło to w jej inne powinności, w tym nadzór nad pacjentami. Izolatka w szpitalu na ul. Litewskiej była, a przeniesienie do niej chorego chłopca nie wiązało się z ryzykiem zakażenia innych pacjentów - uzasadniał sędzia Krzysztof Cesarz.
Dwaj biegli powołani w sprawie potwierdzili, że lekarka mogła rozpoznać sepsę, gdyby zbadała pacjenta, a nie tylko przeglądała dokumentację medyczną.

Skutki wyroku
Wyrok SN utrzymujący w mocy karę nagany nie wpłynie na dalsze wykonywanie zawodu  przez obwinioną. Spowoduje jedynie wpisanie jej nazwiska do rejestru lekarzy skazanych w procesach dyscyplinarnych. Jak wyjaśniał po rozprawie w Sądzie Najwyższym rzecznik odpowiedzialności zawodowej dr Grzegorz Wrona ukarana Agnieszka O.-P. będzie miała w dalszej perspektywie trudności z  objęciem wyższych stanowisk w służbie zdrowia. 
Na pytanie, kiedy i czy w ogóle Naczelny Sąd Lekarski orzeka o pozbawieniu lekarza wykonywania zawodu, dr Wrona stwierdził, że takie wypadki miały miejsce kilka razy. Były to drastyczne sytuacje wykorzystywania seksualnego dzieci i gwałty pacjentów przez lekarzy.

Sygnatura akt SDI 12/14, postanowienie z 8 maja 2014 r.