Rodzice z zadowoleniem przyjęli wprowadzenie do systemu oświaty tzw. nauczania włączającego, które niewątpliwie służy integracji społecznej i nie izoluje dziecka z dysfunkcjami ze środowiska lokalnego. Okazało się, jednak, że stworzenie właściwych warunków do nauki dla tych dzieci wymaga dodatkowych środków finansowych, a tych dyrektorzy szkół często nie otrzymują od organów prowadzących.

Ministerstwo Edukacji Narodowej przekazuje każdej gminie środki finansowe na cele oświatowe, zwiększone  o dodatkowe kwoty  przeznaczone dla uczniów ze  specjalnymi potrzebami edukacyjnymi (ich wysokość zależy od rodzaju dysfunkcji danego dziecka).
Są to kwoty wystarczające, aby zapewnić im właściwe warunki nauki (dostosować formy i metody pracy, a także zorganizować zajęcia specjalistyczne). 

Rzecznik Praw Dziecka podkreśla, że chodzi o to, by przekazywane przez MEN środki finansowe dla uczniów ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi były wykorzystywane zgodnie z przeznaczeniem.
Problem niewłaściwego przepływu funduszy przeznaczanych z budżetu  państwa na specjalne potrzeby edukacyjne uczniów sygnalizują też niektórzy dyrektorzy szkół i placówek. Jego rozwiązania dopatrują się w  stworzeniu tzw. bonu edukacyjnego, czyli wprowadzeniu zasady, że środki przeznaczane na edukację ucznia ze specjalnymi potrzebami będą trafiały do szkoły lub placówki, do której on aktualnie uczęszcza.
 
Obecnie środki te nie zawsze trafiają do szkół i placówek, do których uczęszczają te dzieci. Przekazywane  do gmin stają się częścią budżetu, którą jednostki samorządu terytorialnego  mogą przeznaczać na dowolne cele oświatowe.

Tracą na tym dzieci z dysfunkcjami —  szczególnie uczęszczające do szkół  ogólnodostępnych, bo tam stworzenie dla nich właściwych warunków edukacyjnych wymaga specjalnych środków finansowych.

To nie pierwsze wystąpienie Rzecznika Praw Dziecka w tej sprawie. Poprzednie miało miejsce w roku 2011.