Kobieta, zatrudniona w tej placówce od lata 2012 roku, podała dziewięciorgu pensjonariuszom, których stan zdrowia oceniano jako dobry, "koktajl psychotropowy" - powiedziała Dietlind Baudoin z prokuratury w Chambery, prefekturze departamentu Sabaudia. Jej zdaniem wskazuje to, że czynu nie można zakwalifikować jako eutanazji.

Na tym etapie śledztwa nie stwierdzono żadnych innych przypadków otrucia pacjentów - podała prokuratura.

Do zgonów w domu spokojnej starości w miejscowości Jacob-Bellecombette doszło od początku października. Ofiary miały ok. 80 lat i były w "dobrym zdrowiu, z pewnymi niedogodnościami związanymi z wiekiem"; osoby te "nie były u kresu życia" - poinformowała Baudoin. Dodała, że podejrzana przyznała się do przygotowania trującej substancji, "aby ulżyć cierpieniu" pacjentów, jednak bez wspominania o eutanazji.

Według źródeł policyjnych pielęgniarka nie deklarowała, by chciała zabić pacjentów. "Cała złożoność tej sprawy polega na tym, że problematyczny jest motyw zabójstwa" - podkreśliły te źródła.

Pielęgniarka, która w areszcie przebywa od wtorku, początkowo była podejrzewana o otrucie 84-letniej pensjonariuszki; starsza kobieta pod koniec listopada zapadła nagle w śpiączkę, a zmarła dwa dni później. Badania toksykologiczne wykazały u pacjentki bardzo wysoki poziom psychotropów. Dyrekcja szpitala w Chambery, któremu podlega ten dom spokojnej starości, zawiadomiła prokuraturę.

Eutanazja jest we Francji nielegalna, ale w minionych latach media pisały o podobnych przypadkach z udziałem m.in. pielęgniarek. Według sondażu z początku listopada 92 proc. Francuzów opowiada się za eutanazją dla osób, które się jej domagają i zmagają się z "nieuleczalnymi chorobami związanymi z cierpieniem nie do zniesienia".

Prezydent Francois Hollande w lipcu zapowiedział debatę na ten temat.