Dargiewicz podkreśliła, że podwyżki mają pomóc powstrzymać emigrację zawodową pielęgniarek i zachęcić młode osoby do podejmowania pracy w tym zawodzie. Dodała, że głównym problemem jest brak zabezpieczenia społeczeństwa w usługi pielęgniarskie.
Dargiewicz podkreśliła, że pielęgniarki nie zgadzają się na dotychczasową propozycję resortu, zgodnie z którą miałyby otrzymać średnio 300 zł brutto podwyżki, przy czym decyzję o podziale tych środków pomiędzy pielęgniarkami miałyby podejmować osoby kierujące podmiotami leczniczymi.
- Będziemy dążyć, żeby zapisy wynagrodzeń znalazły umocowania w ustawie o zawodach pielęgniarki i położnej - podkreśliła. - Wieloletnie zaniedbania doprowadziły do tego, że stanęliśmy w tej chwili przed bardzo dramatyczną sytuacją. Ubytek 54 tysięcy pielęgniarek i położnych przez najbliższe pięć lat pozostawi niedobór taki, że będzie co najmniej jedna trzecia polskich szpitali musiała być zamknięta. I to się stanie, ponieważ nie ma możliwości przygotowania w tak krótkim czasie kolejnych co najmniej 30 tysięcy kadr pielęgniarek i położnych - dodała Walewander.
Wiceminister wyjaśnił, że obecna propozycja resortu będzie kosztowała od września 2015 roku do końca 2017 roku około 2,4 mld zł, tymczasem - jak powiedział - propozycja związku kosztowałaby około 7,5 mld zł. Podkreślił, że "obecnie takich środków w budżecie NFZ nie ma i prognozy finansowe oparte o realne wskaźniki wzrostu gospodarczego nie przewidują, żeby pojawiły się wolne środki w aż takiej ilości". Cieślukowski dodał, że resort musi rozważać też postulaty zgłaszane przez inne grupy pracowników medycznych.
Wiceminister zapewnił, że NFZ ma w budżecie 2015 i 2016 roku środki na wzrost wynagrodzeń zaproponowany przez MZ.
- Jesteśmy gotowi do uruchomienia podwyżek od września 2015 roku. Czekamy na stanowisko związków zawodowych, bo chcemy to robić wspólnie i w zgodzie. Jeżeli takiego stanowiska nie będzie, wówczas będziemy szukać innych rozwiązań - podkreślił Cieślukowski.
W trakcie konferencji pielęgniarek poparcie dla ich postulatów wyrazili przedstawiciele Sojuszu Lewicy Demokratycznej i Polski Razem. Szef SLD Leszek Miller zaznaczył, że postulaty pielęgniarek dotyczą nie tylko polepszenia ich sytuacji materialnej, "ale przede wszystkim poprawy sytuacji pacjenta".
- To, co się w tej chwili dzieje, jest także skutkiem coraz częstszego traktowania ochrony zdrowia i szpitali jak swego rodzaju fabryki nastawionej na zysk, a pacjenta jako towaru w tej fabryce - powiedział.
Lider Polski Razem Jarosław Gowin ocenił, że zarobki pielęgniarek są "rażąco niewspółmierne" w stosunku do rangi ich zadań i obowiązków. Dodał, że protest pielęgniarek służy również pacjentom i wezwał rząd do spełnienia postulatów tej grupy zawodowej.
Postulaty pielęgniarek popiera też Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy. Wiceprzewodniczący Związku Zdzisław Szramik ocenił, że Polskę stać na zwiększenie finansowania służby zdrowia i skrytykował wiele dotychczasowych działań rządu w zakresie ochrony zdrowia.
Resort zdrowia wskazywał z kolei, że w kraju zatrudnionych jest ponad 245 tysiące pielęgniarek i położnych i liczba ta praktycznie nie zmienia się od 2007 roku. Według danych resortu średnie wynagrodzenie brutto pielęgniarki i położnej specjalistki w pierwszym miejscu pracy w 2014 roku wyniosło 3696 zł, starszej pielęgniarki i położnej - 3314 zł, a pozostałych pielęgniarek i położnych, które wchodzą do zawodu - 2971 zł.(pap)







