W środę z pracy odchodzą wszyscy lekarze z oddziałów: wewnętrznego i internistyczno-kardiologicznego nowotarskiego szpitala, którzy w maju złożyli wypowiedzenia w proteście przeciw planom połączenia tych oddziałów. W ich miejsce dyrekcja zatrudniła tylko dwóch lekarzy.

Jak powiedział przewodniczący oddziału Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy w Krakowie Piotr Watała, dwóch lekarzy nie jest w stanie zapewnić bezpieczeństwa pacjentów na tych dwóch oddziałach. Dodał, że na oddziale internistyczno-kardiologicznym jest w środę 34 pacjentów.

"W naszej ocenie taka obsada nie gwarantuje bezpieczeństwa dla 200-tysięcznej społeczności powiatu. Brak jest również zapewnienia bezpieczeństwa dla pacjentów przebywających na leczeniu kardiologiczno-internistycznym, dlatego złożymy zawiadomienie do prokuratury" - powiedział Watała.

Wicedyrektor nowotarskiego szpitala Jacek Imioło powiedział, że lekarze, którzy dotychczas pracowali w lecznicy, mogą wrócić do pracy; tę propozycję mają rozważyć do 10 sierpnia.

Lekarze nie chcą wrócić do pracy na zaproponowanych warunkach. „Dotychczas pracowali w oparciu o umowy o pracę i godzą się na powrót tylko na takich warunkach” – powiedział Watała. Tymczasem dyrekcja szpitala chce ich zatrudnić w oparciu o umowy cywilnoprawne, czyli tzw. kontrakty.

W oświadczeniu przesłanym przez OZZL Watała pisze, że zgodnie z zarządzeniem dyrektora nowotarskiego szpitala szpital nie przyjmuje pacjentów na oddziały wewnętrzny i internistyczno-kardiologiczny; osoby zgłaszające się do izby przyjęć są odsyłane do innych szpitali w regionie m.in. w Zakopanem.

Dyrekcja szpitala w Nowym Targu tłumaczy, że kierowanie pacjentów do innych lecznic jest spowodowane remontem, który ma potrwać miesiąc.

Według OZZL o odsyłaniu pacjentów do innych szpitali nie został powiadomiony główny lekarz dyżurny koordynator województwa małopolskiego oraz dyżurny centrali Małopolskiego Pogotowia Ratunkowego.„Nie pow

iadomiono żadnych służb wojewody małopolskiego. Wydaje się, że starostwo w Nowym Targu i dyrekcja szpitala fakt ten chce ukryć potęgując zagrożenie dla zdrowia i życia mieszkańców Podhala, Spisza i Orawy” – napisano w oświadczeniu OZZL.