Jak wskazują wstępne badania naukowców z King's College w Londynie, przy użyciu nowego testu sepsę udaje się rozpoznać w ciągu dwóch godzin z dokładnością wynosząca 86 proc. Jeśli te wyniki potwierdza się podczas badań na większą skalę, można będzie uratować tysiące ludzi - i ograniczyć niepotrzebne stosowanie antybiotyków u osób, które nie mają sepsy.

Tymczasem obecnie stosowane metody diagnostyczne wymagają nawet dwóch dni, co opóźnia rozpoczęcie leczenia antybiotykami i zmniejsza szanse na przeżycie.

Do szpitali trafia więcej osób z sepsą niż z zawałem serca - i więcej z nich umiera. Sepsa zabija więcej ludzi niż rak piersi i jelita grubego razem. Tylko w Wielkiej Brytanii jest przyczyną 37 000 zgonów rocznie.

Sepsa, dawniej utożsamiana z obecnością bakterii we krwi, obecnie jest definiowana jako zespół ogólnoustrojowej reakcji zapalnej. Może być spowodowana przez każdy drobnoustrój, choć zwykle wywołują ją niegroźne zazwyczaj bakterie. Najczęstsze przyczyny sepsy to zapalenie płuc, perforacja jelita, zakażenie układu moczowego oraz poważne infekcje skóry. Do typowych objawów należą wysoka gorączka, gwałtowne dreszcze, utrata przytomności, zimne i blade ręce, przyspieszony oddech, zaburzenia świadomości i majaczenie. O życiu osoby z sepsą decyduje szybkie udzielenie właściwej pomocy medycznej.

Jeśli dalsze badania kliniczne dadzą zadowalający efekt, test może trafić do codziennej praktyki szpitalnej w ciągu dwóch lat.