Manekin, dzięki wiernemu odwzorowaniu szczegółów anatomicznych, wygląda jak dorosły człowiek. Jego nogi i ręce zginają się w stawach. Może krzyczeć, jęczeć, a nawet rozmawiać. Jest sterowany za pomocą tabletu. Instruktor, korzystając z oprogramowania w języku polskim, może ułożyć scenariusz sytuacji, jaką ratownicy napotkają w pracy np. chorego z utratą przytomności czy zatrzymaniem krążenia.

"Manekin ten pozwala na symulację do 200 zaburzeń rytmu serca i mechanizmu zatrzymania krążenia. Można na nim wykonać np. drenaż klatki piersiowej, ćwiczyć defibrylację, uczyć się wykonywania intubacji oraz wszelkiego rodzaju wkłuć" - powiedziała dziennikarzom kierownik Szkoły Ratownictwa Medycznego Bożena Woźniak-Pachota. Jak dodała to pierwszy taki manekin, który łączy w sobie tak dużo funkcji. "Jesteśmy w stanie, korzystając z tego urządzenia, symulować sytuacje, które zdarzają się w realnym życiu" - mówiła.

Jak podkreślił przedstawiciel producenta Zbigniew Łuniewski zaletą manekina jest to, że można pokazać na nim wiele różnych zaburzeń rytmu serca, co podczas normalnej nauki zawodu wymagałoby przebadania wielu pacjentów. "Tak jak piloci uczący się latać korzystają z symulatorów, tak lekarz, ratownik ma symulator, który pozwala nauczyć się procedur ratowniczych. Ewentualne błędy popełnione podczas ćwiczeń na manekinie nie mają negatywnych konsekwencji" - dodał Łuniewski.

Urządzenie kosztowało ok. 60 tys. zł. Będą z niego korzystać podczas szkoleń i warsztatów ratownicy medyczni, pielęgniarki i lekarze.