Prokuratura nie została prawidłowo poinformowana o terminie rozprawy. Sąd Rejonowy dla m. st. Warszawy czekał na przedstawiciela prokuratora prawie 3 godziny. Gdy prokurator w końcu stawiła się na zastępstwo, wniosła o odroczenie sprawy z powodu niemożności odpowiedniego przygotowania się do procesu. Sąd uznał, że w tej sytuacji nie może zacząć rozprawy. Kolejną próbę sąd podejmie 14 kwietnia.

Obrońca S. wniósł o utajnienie całego procesu z uwagi na „ważny interes prywatny”. Mec. Piotr Jezierski argumentował, że skoro jego klient nadal pracuje jako chirurg w Centrum Onkologii, to informacje z procesu mogą być dla niego „śmiercią cywilną”; mogłyby też wpływać na stan jego pacjentów. Sąd zastanowi się nad tym wnioskiem.

W 2012 roku Prokuratura Okręgowa w Radomiu oskarżyła S. o przyjmowanie łapówek i psychiczne znęcanie się nad podległymi lekarzami. W poniedziałek ani on, ani jego adwokat nie chcieli rozmawiać z mediami. Podsądny to były konsultant krajowy ds. chirurgii onkologicznej. Został zatrzymany przez CBA w 2008 roku.

Zarzuty obejmują okres od czerwca 2006 roku do marca 2008 roku Andrzej S. był wówczas kierownikiem Kliniki Nowotworów Górnego Odcinka Układu Pokarmowego w Centrum Onkologii Instytutu Marii Skłodowskiej-Curie w Warszawie. Jednocześnie przyjmował prywatnie w Przychodni Polskiej Fundacji Europejskiej Szkoły Onkologii.

Według śledczych w trakcie konsultacji medycznych S. brał od pacjentów z chorobami nowotworowymi lub od ich bliskich łapówki w wysokości od 200 zł do 15 tys. zł. Lekarzowi przedstawiono 21 takich zarzutów. W sumie profesor miał przyjąć korzyści majątkowe w łącznej kwocie przeszło 39 tys. zł, a także alkohol oraz słodycze. Miał przyjmować korzyści m.in. za szybkie przyjęcie do Centrum Onkologii, objęcie właściwą opieką, przeprowadzenie operacji.

S. oskarżono także o to, że publicznie używał wobec personelu słów powszechnie uznanych za obraźliwe, uwłaczał ich godności, poniżał, umniejszał ich wykształcenie, kwalifikacje zawodowe i kompetencje, utrudniał podnoszenie kwalifikacji zawodowych. S. odpowiada też za używanie laptopa z nielegalnym oprogramowaniem.

Według „Gazety Wyborczej”, podobnie jak w sprawie dr. Mirosława G., S. zarzucono korupcję na podstawie dowodów zebranych przez CBA, które zamontowało w 2007 roku w jego gabinecie ukrytą kamerę. Zdaniem „GW” obraz z nagrań to główny dowód korupcji. Obrońca S. nie chciał odnieść się do wartości procesowej tych nagrań.(pap)