Specjalista wypowiedział się na temat podczas III Letniej Akademii Onkologicznej dla Dziennikarzy, która niedawno odbyła się w Warszawie. Nawiązał do projektu Narodowego Instytutu Raka jaki w czerwcu 2013 r. zgłosił do ministra zdrowia szef warszawskiego Centrum Onkologii prof. Krzysztof Warzocha.
Prof. Warzocha powiedział pod koniec czerwca na zwołanej z tej okazji konferencji prasowej, że Narodowy Instytut ma powstać na bazie Centrum Onkologii w Warszawie wraz z jego oddziałami m.in. w Gliwicach, Krakowie i Bydgoszczy. Szpitale te miałyby stanowić trzon, na którym opierałoby się leczenie onkologiczne w Polsce. Jego zadaniem byłoby koordynowanie całej polskiej onkologii, zarówno jeśli chodzi o leczenie pacjentów z chorobami nowotworowymi, jak i szkolenie lekarzy w zakresie onkologii.
Prof. Jacek Jassem przyznaje, że kluczowym warunkiem poprawy opieki onkologicznej w Polsce jest nadanie Narodowemu Instytutowi Raka odpowiedniej rangi, ale również właściwe usytuowanie w systemie zdrowia publicznego.
”Opieka onkologiczna w Polsce jest poniżej średniego poziomu europejskiego i nie zaspokaja potrzeb społeczeństwa. Jedną z przyczyn tego stanu jest brak instytucji koordynującej główne działania w tym zakresie” – powiedział prezes PTO. Podkreśla jednak, że trzeba oddzielić funkcje regulacyjne Instytutu od wykonawczych.
„Narodowy Instytut Raka nie może być czymś w rodzaju super szpitala” – dodał prof. Jassem. Jego rola powinna się ograniczać jedynie do funkcji regulacyjnych, czego przykładem jest Narodowy Instytut Raka w USA oraz Institute National du Cancer we Francji.
Prof. Krzysztof Warzocha podkreślał w czerwcu na konferencji prasowej, że leczeniem nowotworów zajmuje się już około 350 ośrodków, w tym małe szpitale regionalne, gdzie często nie ma odpowiedniej kadry ani wyposażenia. Wykonywane są w nich głównie zabiegi operacyjne, tymczasem leczenie chorych na raka wymaga kompleksowej i skoordynowanej opieki.
Efekt tego jest taki, że w naszym kraju dominuje tzw. leczenie sekwencyjne, a nie kompleksowe. Polega ono na tym, że chorzy poddawani są operacji usunięcia guza, a potem często czekają na kolejne etapy leczenia, czyli na radioterapię i chemioterapię. Jednocześnie są odsyłani z jednego ośrodka do drugiego, bo tylko w niektórych placówkach jest sprzęt do radioterapii. Niepotrzebnie wydłuża to czas leczenia i pogarsza skuteczność terapii.
Potwierdza to Magdalena Kręczkowska z Fundacji Onkologicznej Dum Spiro Spero. „Zdarza się, że chory otrzymuje jedynie chemioterapię, bo w danym szpitalu nie ma sprzętu do radioterapii, ale pacjent nawet o tym nie wie, bo nikt go o tym nie poinformuje” – twierdzi Kręczkowska. Jej zdaniem, jest to świadome łamanie standardów medycznych, gdyż placówka chce jedynie zarobić na chorym nie martwiąc się tym, że nie jest w stanie zapewnić niezbędnego w jego przypadku kompleksowego leczenia.
Prof. Jacek Jassem przyznaje, że leczenie nowotworów powinno się odbywać jedynie w ośrodkach, które dysponują odpowiednią infrastrukturą. – W naszym kraju nie znajduje to jednak zrozumienia, gdyż stawianie takich warunków traktowane jest jako protekcjonizm, co jest nieporozumieniem.
Według prezesa PTO, nie oznacza to jednak, że Narodowy Instytut Raka ma zapewniać kompleksowe leczenie chorób nowotworowych. Według projektu przygotowywanego przez Polskie Towarzystwo Onkologiczne, pierwszoplanową role powinny odgrywać tzw. centra doskonałości, czyli rozlokowane na terenie kraju centra onkologii, jak również duże szpitale oraz akademie medyczne. Na drugim miejscu byłyby usytuowane „centra kompetencji”, czyli oddziały i szpitale profilowane specjalizujące się w leczeniu określonych typów nowotworów, np. raka piersi lub raka jelita grubego. Ich uzupełnieniem powinny być wszelkie inne placówki nieprofilowane.
„Działania naprawcze w polskiej onkologii muszą służyć chorym, a nie „świadczeniodawcom” – podkreśla prof. Jassem.