Mam nadzieję, że ostateczne rozwiązania będą konsensusem wobec zróżnicowanych koncepcji, zamierzeń i niekiedy przeciwstawnych poglądów poszczególnych interesariuszy tegoż projektu ustawy. Na zakończenie uprzejmie przypominam, iż projekt ustawy o modernizacji i poprawie efektywności szpitalnictwa jest kamieniem milowym w ramach Krajowego Planu Odbudowy i Zwiększania Odporności z terminem realizacji określonym na III kwartał 2022 r. – napisał minister w piśmie do współprzewodniczącego zespołu ds. ochrony zdrowia i polityki społecznej Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego

Czytaj też: Zastosowanie narzędzi jakościowych w zarządzaniu szpitalem >

Cztery kategorie szpitali

Zgodnie z przedstawionym kilka miesięcy temu projektem ustawy o modernizacji i poprawie efektywności szpitalnictwa szpitale, zależnie od sytuacji finansowej, zostaną podzielone na cztery kategorie od A - dla najlepszych, do D - dla najsłabszych. Kategoryzacji będą podlegać co trzy lata, ale pierwsza ocena ma nastąpić już w 2023 roku, bo podstawie danych z 2022 roku. Małgorzata Majer, prezes Zduńskowolskiego Szpitala Powiatowego, szacuje że rok 2022 będzie bardzo trudny dla szpitali na skutek wzrostu kosztów eksploatacji, inflacji i trwającej pandemii, a zatem można się spodziewać, że większość placówek uzyska jedną z dwóch najniższych kategorii. Tymczasem prezes nowo powołanej Agencji Rozwoju Szpitali placówkom z kat. C i D przyzna nadzorcę, a jeśli szpital jest prowadzony w formie spółki - zarządcę. Wymagania dla obu są takie same i znacznie niższe niż wobec tych z projektu ustawy stawianych dla osób kierujących placówką. Nadzorca oraz zarządca dokonują czynności w imieniu własnym na rachunek podmiotu szpitalnego I to się nie podoba dyrektorom szpitali, którzy wskazują na liczne zagrożenia wynikające z takiego rozwiązania. Jeśli zaś okaże się, że nie będą chcieli współpracować z niekompetentnym nadzorcą, mogą stracić swoją funkcję.

Zarządzaj jakością w szpitalu krok po kroku z LEX >

 

Kto może zostać dyrektorem szpitala, a kto jego nadzorcą

Zgodnie z obowiązującymi i projektowanymi przepisami, kierownikiem podmiotu szpitalnego, a także pełniącym jego obowiązki może być wyłącznie osoba, która posiada co najmniej 5-letni staż pracy na stanowisku kierowniczym albo co najmniej 3-letni staż pracy na stanowisku kierowniczym w podmiocie szpitalnym i nie może być prawomocnie skazana. Projekt wprowadza dodatkowy wymóg wpisania na listę menedżerów prowadzoną przez prezesa ARS. Aby na nią trafić, trzeba zdać państwowy egzamin organizowany przez Agencję lub ukończyć studia podyplomowe na kierunku MBA w ochronie zdrowia. Ten warunek będzie obowiązywał w konkursach organizowanych po 30 czerwca 2024 r. Nadzorcą będzie mogła zostać osoba wpisana na listę prowadzoną przez prezesa Agencji, w tym pracownik Agencji, która m.in.: posiada obywatelstwo państwa UE, Konfederacji Szwajcarskiej lub państwa członkowskiego Europejskiego Porozumienia o Wolnym Handlu (EFTA) – strony umowy o Europejskim Obszarze Gospodarczym, zna język polski w zakresie niezbędnym do wykonywania czynności nadzorcy, nie jest podejrzany albo oskarżony o przestępstwo ścigane z oskarżenia publicznego lub przestępstwo skarbowe, posiada wykształcenie wyższe magisterskie lub równorzędne w zakresie finansów, prawa, administracji, ekonomii lub oraz posiada co najmniej roczne doświadczenie zawodowe w obszarze ochrony zdrowia.  
- Nadzorcą ma być osobą o niższych kwalifikacjach, niż dyrektor – ocenia krytycznie projektowane przepisy Izabela Marcewicz-Jędrysik, dyrektor Warszawskiego Szpitala dla Dzieci. Zaś Krystyna Walendrowicz, dyrektor Szpitala Rehabilitacyjnego w Zakopanem, zauważa, że wystarczy, by miał roczne doświadczenie w ochronie zdrowia, a zatem może nim zostać nawet sekretarka, ale z odpowiednim stażem.
Na inny problem zwraca uwagę Bartosz Stemplewski, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala w Kielcach. – Choć w Polsce obowiązuje zasada domniemania niewinności, to nadzorcą nie może zostać osoba podejrzana – mówi dyrektor Stemplewski. Choć zaznacza, że najbardziej rażą niskie wymogi kwalifikacyjne dla nadzorcy i jego szerokie kompetencje.

 

 

Nadzorca może rządzić zza biurka i bez ryzyka

Zgodnie z projektem nadzorca opracowuje i czuwa na realizacją postępowania naprawczo-rozwojowego szpitala z kat. C lub D, dokonuje czynności w imieniu własnym, ale na rachunek podmiotu szpitalnego. Robi to co prawda w porozumieniu z kierownikiem szpitala, ale z drugiej strony może się poskarżyć prezesowi ARS, że kierownik nie chce z nim współpracować. A w takiej sytuacji prezes może dokonać zmiany krnąbrnego dyrektora szpitala, który nie jest spółką. Jednocześnie jednak nadzorca nie odpowiada  za zobowiązania zaciągnięte w sprawach dotyczących podmiotu szpitalnego. Tymczasem jedynie nadzorca niebędący pracownikiem Agencji oraz zarządca podlega obowiązkowemu ubezpieczeniu odpowiedzialności cywilnej za szkody wyrządzone w związku z pełnieniem funkcji.  – Projekt niejako chce, aby ogon merdał psem – ocenia obrazowo Bartosz Stemplewski. - Przychodzi nadzorca z doświadczeniem nie w zarządzaniu szpitalem, ale jakimś - krótkim - w obszarze ochrony zdrowia, który może zdalnie zarządzać szpitalem położonym kilkaset kilometrów dalej. Praktycznie gdzieś zza biurka, pewnie ze stolicy, będzie robić plany, za które odpowiedzialny będzie dyrektor szpitala. Może poprosić przykładowo o zrobienie zestawienia za godzinę, a jak dyrektor nie zdąży, to do prezesa zgłosi brak współpracy i będzie powód do zmiany. A co będzie, jeżeli nadzorca czy nawet zarządca podejmie złą decyzję i narazi szpital na wielomilionowe straty? W przypadku zarządcy każdy ubezpieczyciel uchyli się, bo ten nie podlega odpowiedzialności, odpowiadać będzie dyrektor. Projekt nie przewiduje też sytuacji, gdy zarządca na tyle zmieni sytuację szpitala, że powstanie sytuacja zagrażająca życiu i zdrowiu  – ostrzega Stemplewski.  

Sprawdź: Zatrudnianie lekarzy i pielęgniarek z Ukrainy w świetle specustawy >

Problem widzi też Mariusz Madera, dyrektor Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Opolu. - Decyzje będzie podejmować nadzorca, który nie będzie ponosić odpowiedzialności. W efekcie może dojść do zniszczenia całego zespołu medycznego, bo zamknąć oddział można bardzo szybko, ale o wiele trudniej jest go uruchomić – wskazuje.
Małgorzata Majer  zwraca uwagę na jeszcze inne niebezpieczeństwo. W ramach postępowania naprawczo-rozwojowego działalność lecznicza podmiotu szpitalnego może podlegać przeprofilowaniu w całości albo w części. W większości placówek jednak profil określa statut. – Co, gdy rada powiatu nie wyrazi zgody na zmianę statutu, gdy nadzorca nie weźmie pod uwagę uwarunkowań regionalnych, zdania samorządu, mieszkańców – pyta Majer. I tu pojawia się kolejny problem.

Właściciele szpitali bez prawa głosu

Podmiotami tworzącymi szpitale są często samorządy: powiatu, województwa. Z którymi, jak zauważa Mariusz Madera, obecnie uzgadnianie są wszystkie decyzje. Tymczasem projekt odbiera samorządom większość praw. - W szczególności dobiera kompetencje do zarządzania własnym majątkiem, współdecydowania w tworzeniu planów rozwojowych i rozwojowo–naprawczych, o powoływaniu i odwoływaniu czy zmianie kierownika podmiotu, nieuzasadnionej jego wymianie – wymienia Jarosław Fedorowski, dyrektor Federacji Szpitali Polskich. Dlatego jego zdaniem przepisy dotyczące nadzorcy i  podmiotu nadzorującego, czyli Agencji, należy uznać za niekorzystne, wręcz  destrukcyjne  przy stosunkowo niskich kompetencjach nadzorców i zarządców oraz ich braku odpowiedzialności finansowej za podejmowanie niewłaściwych decyzji.  - Trudno jest zrozumieć, dlaczego podmioty tworzące szpitale, są pomijane. To one na końcu podnoszą odpowiedzialność za szpital – podkreśla Madera.