W środę 10 stycznia 2018 roku Sejm odrzucił w pierwszym czytaniu obywatelski projekt komitetu "Ratujmy kobiety 2017", zakładający liberalizację obowiązujących przepisów dotyczących aborcji. Propozycja zakładała m.in. prawo do przerywania ciąży na żądanie kobiety do końca 12. tygodnia. Do dalszych prac w komisji trafił natomiast projekt Komitetu Obywatelskiego #ZatrzymajAborcję, który zaostrza przepisy, eliminując możliwość legalnego przerwania ciąży ze względu na ciężkie wady płodu.

By do prac w komisji trafił także projekt "Ratujmy kobiety 2017" zabrakło 9 głosów. W głosowaniu w tej sprawie nie wzięło udziału 10 posłów Nowoczesnej. Troje posłów PO głosowało przeciw skierowaniu projektu do komisji. Innych siedemnastu posłów Platformy nie uczestniczyło w środowym głosowaniu. Wśród przeciwników odrzucenia projektu w pierwszym czytaniu było natomiast 58 posłów klubu PiS.

 [-DOKUMENT_HTML-]

Marszałek Senatu pytany, czy jego zdaniem Polki są w stanie zgodzić się na projekt przedstawiony w Sejmie przez Kaję Godek, pełnomocniczkę komitetu #ZatrzymajAborcję, ocenił, że "ten projekt nie jest skrajny".

- Poprzedni projekt zaostrzający prawo aborcyjne był skrajny. Gdyby w takiej postaci trafił do Senatu, to ja bym głosował przeciwko. Przewidywał on karanie kobiet, które poddały się aborcji, karanie lekarzy - dodał Karczewski.

Karczewski zastrzegł, że nie zna dokładnych przepisów obecnie procedowanego projektu, który przedstawiała Godek, ale wie, że "zakłada on wyeliminowanie zapisów o aborcji eugenicznej".
- I ja się z tym zgadzam - oświadczył marszałek Senatu.

Odniósł się też do propozycji profesor Alicji Chybickiej (PO), która w ubiegłym tygodniu napisała na portalu społecznościowym, że "będzie namawiała posłów, aby jeszcze w tym sejmie wnieść ustawę kompromisową z uwzględnieniem edukacji seksualnej, dostępności do antykoncepcji, ellaOne i ochroną życia dzieci z chorobą Downa i lekkimi upośledzeniami".

- To jest gest w dobrą stronę. I cieszę się, że pani profesor Chybicka chce rozmawiać. Jednak w moim głębokim przekonaniu trzeba wyeliminować przypadki aborcji w sytuacjach uszkodzenia płodu. Bo nigdy do końca nie wiemy w jakim stopniu jest uszkodzony płód, nie mamy tu nigdy 100 procent pewności. Gdy rodziły się moje dzieci, to nie mieliśmy pewności co do płci, nie ma też 100 procent pewności, w jakim stopniu upośledzenia urodzi się dziecko - zauważył Karczewski.

Karczewski pytany, co powiedziałby kobietom, które zapowiadają protest wobec projektu #ZatrzymajAborcję odparł: - Mają prawo protestować; wszyscy takie prawo mamy. Jeśli nie przekonują ich te argumenty, które padały, to cóż robić.(pap)