Konfederacja przypomina, że obecnie część świadczeń z zakresu leczenia onkologicznego wykonywana jest jako świadczenia ratujące życie, za które często NFZ nie chce płacić i dopiero wygrana w procesie sądowym daje możliwość odzyskania przez podmiot leczniczy kwoty za leczenie pacjenta.

Konfederacja w swoim komunikacie wyraża wątpliwości związane z wprowadzeniem trybu wpisywania do kolejki pacjentów zarejestrowanych u świadczeniodawcy, z którym NFZ rozwiązał umowę - brzmienie przepisów wskazuje, że wpisanie takiego pacjenta powoduje przesunięcie pozostałych na dalsze terminy. „Taka formuła jawnie godzi w interes pacjentów, którzy zapisali się wcześniej w danej placówce” – stwierdza Konfederacja.

Także propozycje odnoszące się do „diagnostyki onkologicznej" budzą poważne obawy, ponieważ w chwili rozpoczynania diagnozy nie wiadomo jeszcze, czy nowotwór będzie złośliwy i czy w ogóle będzie to nowotwór. Poza tym w projekcie brak jest określonej dokładnie diagnostyki, która już się mieści w tej definicji. Na przykład, czy w związku z takim ogólnym przepisem w przypadku zgłoszenia pacjenta z bólem brzucha i uznania przez lekarza POZ, że to może być podejrzenie nowotworu należy go już kwalifikować do kolejki onkologicznej?

Nie wiadomo też, jak będzie należało zapisywać pacjentów onkologicznych, którzy są w stanie nagłym zagrożenia życia - jako onkologicznych, czy jako tzw. nagłych. Poza tym zanim lekarz będzie pewny, że jest to czerniak skóry musi pobrać wycinek lub cały materiał i oddać do histopatologa, czyli jak „na początku" ścieżki zgadnąć, czy powinniśmy wpisać pts do kolejki onkologicznej czy nieonkologicznej?

Wątpliwości budzi też,  co oznacza w praktyce „lekarz, który stwierdzi nowotwór złośliwy", ponieważ w procesie diagnostyki konsylium lekarskie składające się z onkologa, radiologa, patologa itp., stwierdza nowotwór, poza tym każdy z tych lekarzy stwierdza nowotwór używając do tego „swoich" umiejętności i metod diagnostycznych, potwierdzeniem jest wynik histopatologii. Czy zatem to histopatolog wpisuje pts do rejestru, czy onkolog, a może radiolog?

Konfederacja przypomina też, że obecnie jest około 350‒400 patomorfologów, a powinno być 1500 i pyta, co stanie się z pacjentem, którego diagnoza nastąpi w terminie późniejszym niż przewidywany czas w tzw. „szybkiej ścieżce onkologicznej" (zgodnie z założeniami ma ona trwać nie dłużej niż 7 tygodni).

Wprowadzenie rozwiązań dotyczących „wskaźników rozpoznawania nowotworów" nie uwzględnia faktu, że proces „ustalenia", czy nowotwór jest faktycznie nowotworem jest długotrwały; kompleksowe dane (od początku rozpoczęcia diagnostyki do jej zakończenia) będzie posiadał jedynie NFZ. W  konsekwencji może dojść do sytuacji, że lekarz POZ będzie wydawał karty leczenia onkologicznego tylko wtedy, kiedy będzie pewny wyniku, co może prowadzić paradoksalnie do opóźniania rozpoznania nowotworów.

- Proponowane zmiany kolejny raz pokazują, że projektodawcy idą w kierunku karania za naruszanie przepisów a nie nagradzania za właściwą diagnostykę - wskazuje dr Dobrawa Biadun, ekspert Konfederacji Lewiatan. Przepisy (ani uzasadnienie do projektu) w żaden sposób nie wskazują, że lekarze POZ dostaną dodatkowe pieniądze w tym zakresie - pewne jest, że będą wysyłani na szkolenia jeżeli przekroczą wskaźnik rozpoznawalności nowotworów. Co zatem stanie się z pacjentami lekarza, który nie będzie mógł kierować na szybką ścieżkę? Czy tacy pacjenci będą musieli szukać innego lekarza? - pyta.