Elektryzujące środowiska lekarskie i pacjentów doniesienia mediów, że w szpitalach nie ma leków stosowanych w chemioterapii i zachodzi groźba jej przerwania, spowodowały konieczność uruchomienia wyjątkowej procedury ich sprowadzenia. Zabrakło cytostatyków, czyli m.in. cysplatyny stosowanej u pacjentek z nowotworami narządów rodnych, doksorubicyny potrzebnej osobom z rakiem piersi czy etopozidu stosowanego u pacjentów z guzami jądra i płuc.

Producentem brakujących farmaceutyków jest niemiecka firma Ebewe, należąca do koncernu Sandoz. Z powodu zmian w technologii zaprzestała ona pod koniec 2011 r. dostarczać leki większości polskich szpitali.

Przepisy wskazują, że w razie braku leków ich import inicjuje lecznica, występując o zgodę najpierw do właściwego konsultanta wojewódzkiego, a później do ministra zdrowia.

Jeśli więc szpital dostanie zgodę na import leków, jego apteka powinna zgłosić potrzebę sprowadzenia zamienników do hurtowni farmaceutycznej. Dostawcę lecznica może sobie wybrać poza trybem zamówień publicznych.

Źródło: Rzeczpospolita