Rozpuszczalne stenty to najnowocześniejsza dostępna metoda leczenia zwężonych naczyń krwionośnych. W organizmie rozkładają się po 2-3 latach od zabiegu.

Tradycyjne stenty to „rusztowania” w kształcie rurki z drucianej siatki, które wprowadzane są do zwężonej tętnicy za pomocą cewnika balonowego. Po usunięciu balonu we wnętrzu naczynia krwionośnego pozostaje implant, który ma za zadanie utrzymanie jego drożności.

Początkowo stosowano stenty metalowe, które niosły ze sobą ryzyko ponownego zamknięcia tętnicy - namnażające się komórki wnikały do naczynia i zamykały ponownie jego światło. Doskonaląc tę metodę leczenia, wprowadzono powszechnie dziś stosowane stenty pokryte lekiem, który – uwalniany do ścian naczynia – hamuje niepożądany przyrost komórek. Wadą tego rodzaju stentu jest wolniejszy proces gojenia się tętnicy i dłuższy okres przyjmowania leków.

Nowością jest rozpuszczalny stent, który znika z organizmu. W opinii wielu lekarzy, to prawdziwa rewolucja w leczeniu choroby wieńcowej. Wykonany jest on ze specyficznego materiału, używanego już wcześniej w medycynie, który po wykonaniu swojej funkcji w sposób naturalny pozostawia naczynie wolne.

„Stent po około 2-3 latach rozpada się na proste związki czyli wodę i dwutlenek węgla, które w żaden sposób nie uszkadzają pacjenta ani jego naczyń wieńcowych” - wyjaśnił prof. Andrzej Ochała, kierownik Zakładu Kardiologii Interwencyjnej GCM.

Takie rozwiązanie zabezpiecza światło naczynia, dając lepsze długoterminowe efekty leczenia, gdyż nie pozostawia w tętnicy trwałego implantu. W ten sposób naczynie wraca do bardziej naturalnego stanu, co poprawia jakość życia pacjenta - wskazują kardiolodzy. Rozpuszczalny stent ma też inną zaletę - w przypadku konieczności kolejnego zabiegu pacjent pozostaje z czystym, naturalnym naczyniem, które można leczyć ponownie.

Kardiolodzy z GCM rozpuszczalne stenty wszczepiają od miesiąca, dotychczas takich zabiegów wykonali 20. W ciągu roku chcąc ich przeprowadzić 10 razy więcej. Rozpuszczalny stent jest dwa razy droższy niż standardowy, którego ceny wahają się od 1,5 tys. do 1,8 tys. zł. Pacjenci leczeni w GCM nie płacą za wszczepienie stentów – zaznaczają przedstawiciele szpitala.

W Polsce na chorobę wieńcową, zwaną też chorobą niedokrwienną serca, cierpi ponad 1,5 mln osób. Występuje ona wtedy, gdy serce nie otrzymuje wystarczającej ilości tlenu. Odpowiedzialne za to są niesprawne tętnice, których zwężenia zmniejszają przepływ krwi. Nieleczona choroba wieńcowa prowadzi do zawału mięśnia sercowego, a w wielu przypadkach – do śmierci.

W kardiologii stosuje się wiele metod leczenia choroby wieńcowej, m.in. farmakoterapię lub zabiegi chirurgiczne. Sposób właściwego leczenia wybiera lekarz, uzależniając go od stopnia zaawansowania zmian w tętnicach. Zwykle, gdy nie są one bardzo poważne, pacjent zostaje poddany leczeniu farmakologicznemu. Odpowiednio dobrane leki mają za zadanie zmniejszyć ciśnienie krwi, poziom cholesterolu oraz cukru we krwi, a także poprawić funkcje serca, by mogło poprawnie działać przy mniejszych ilościach dostarczanego tlenu.

W krytycznych przypadkach, gdy tętnice są już niedrożne, kardiolog może zadecydować o konieczności przeprowadzenia operacji wstawienia by-passów, czyli pomostów żylnych lub tętniczych, omijających przeszkodę. Gdy jest to jednak możliwe, podejmuje się próbę udrożnienia zwężonych tętnic poprzez angioplastykę balonową lub z implementacją stentów. Łącząc te dwa zabiegi, po wykonaniu angioplastyki, czyli poszerzeniu naczynia krwionośnego za pomocą specjalnego balonu do udrożnionego naczynia wszczepia się stent.