Wiceminister odpowiadał na pytania posłów Wojciecha Ziemniaka i Macieja Orzechowskiego (PO).

Ziemniak przypomniał, że z początkiem 2014 r. zaczną obowiązywać przepisy rozporządzenia nakładającego na

SOR-y obowiązek posiadania lądowiska dla helikopterów. Zwrócił uwagę, że wiele placówek nie jest w stanie spełnić tego wymogu i pytał, czy możliwe jest wydłużenie terminu, aby w szpitalach, które nie ukończą budowy lądowiska na czas, SOR-y nie zostały zlikwidowane z końcem tego roku.

Rzemek poinformował, że resort zdrowia pracuje nad zmianami rozporządzenia, które pójdą w dwóch kierunkach. Tam, gdzie lądowisk nie może być ze względu na ścisłą zabudowę - jak w szpitalu na Solcu położonym w centrum Warszawy, w którym trzeba by nadbudować szkielet budynku, a to już koszt ok. 50 mln zł - SOR-y zostaną utrzymane bez lądowisk. Natomiast pozostałe placówki będą musiały posiadać lądowisko, ale dla tych, które rozpoczęły już prace w związku z budową lub wytyczeniem lądowiska, termin zostanie wydłużony do końca 2016 r. Podkreślił, że warunkiem jest zaawansowanie prac, a nie jedynie plany budowy.

Jak poinformował Rzemek, obecnie wymogów nie spełnia 70 SOR-ów, z czego 29 ma zakończyć budowę do końca roku, a 24 - do końca 2016 r. Z pozostałych - 12 nie ma zamiaru budować lądowiska ze względu na brak środków, ale -jak dodał - czekają na nową perspektywę europejską, mając nadzieję na pozyskanie środków z UE. Jednak - jeśli to się uda - zakończą budowę dopiero w 2018 r. Wtedy - jak wyjaśnił wiceminister - w tych placówkach znowu będą mogły funkcjonować SOR-y.

Rzemek poinformował, że koszt budowy lądowiska przy SOR-ze, spełniającego wszystkie wymogi, to ok. 1,5-1,6 mln zł. Zaznaczył, że nie każdy SOR musi mieć lądowisko, bo zgodnie z przepisami lądowisko może być w takiej odległości od szpitala, że można stamtąd dotrzeć w ciągu 5 minut, więc jeśli są dwa szpitale obok siebie, to nie ma sensu, żeby oba miały lądowisko. Dodał, że w SOR-ach poza dużymi miastami śmigłowiec ląduje średnio 5-6 razy w roku, ale np. w jednym z największych warszawskich szpitali, przy ul. Wołoskiej, zdarza się, że maszyny czekają w kolejce.