Na przykład do endokrynologa lub hematologa trzeba czekać trzy tygodnie, do reumatologa – tydzień, a do lekarzy rzadkich specjalności – nawet kilka miesięcy (na przykład do ginekologa-endokrynologa).

Poza sezonem grypowym łatwo o internistów, jednak gdy chce się pójść do wybranej placówki i konkretnego lekarza, można czekać nawet do tygodnia.

Kolejki nie maleją, bo w Polsce jest najmniej lekarzy w całej UE. Zgodnie z raportem OECD jest ich w Polsce 2,3 na tysiąc mieszkańców, podczas gdy średnia europejska to 3,5.

Według rejestru Naczelnej Izby Lekarskiej w Polsce zawód wykonuje około 169 tysięcy lekarzy, a 62 tysiące z nich ma więcej niż 55 lat.  Kolejki może jeszcze wydłużyć sieć szpitali.

Cały artykuł www.rp.pl

 [-OFERTA_HTML-]