Jak podkreślił, z informacji uzyskanych od Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) wynika, że wirus nie przenosi się z człowieka na człowieka. "Nie powinno być więc zagrożenia taką infekcją. Wirus jest przenoszony przez ptaki, a Unia Europejska nie importuje żadnych żywych zwierząt z Chin, ani świeżego mięsa drobiowego. Śledzimy jednak rozwój sytuacji" - dodał Vincent.
W poniedziałek WHO zapewniła, że przypadki zarażenia się ludzi wirusem ptasiej grypy H7N9 w Chinach są nieliczne i nie stanowią powodu do paniki. Potwierdzono dotychczas zarażenie co najmniej 33 ludzi, z których 10 zmarło.
Przedstawiciel WHO w Chinach Michael O'Leary oświadczył na początku tygodnia, że dotychczas stwierdzono sporadyczne przypadki zachorowań na tę rzadką chorobę i nie ma podstaw do przesadnych reakcji czy paniki. Zastrzegł, że danych na temat innych szczepów grypy nie można odnieść do szczepu H7N9. "H7N9 to wirus od pewnego czasu przenoszący się na ludzi. Sposobu, w jaki się zachowuje, nie można przewidzieć na podstawie wzorców zaobserwowanych w przypadku innych szczepów grypy" - powiedział O'Leary.
WHO pochwaliła władze chińskie za wysiłki mające na celu powstrzymanie rozprzestrzeniania się wirusa. W ramach tych działań wybito kilkadziesiąt tysięcy sztuk drobiu, podejrzanych o przenoszenie H7N9, a kilkaset osób mających bliski kontakt z zarażonymi ludźmi poddano ścisłej obserwacji.
Wirus H7N9 wcześniej nie przenosił się na ludzi. Przypadki zachorowań wywołały powszechne obawy, a w chińskim internecie i prasie pojawiły się opinie, że władze za długo zwlekały z ogłaszaniem kolejnych zarażeń.
Agencja Reuters przypomina, że w 2003 roku chińskie władze początkowo próbowały ukrywać informacje na temat epidemii zespołu ciężkiej niewydolności oddechowej SARS, w wyniku której zmarło 10 proc. z 8 tys. zarażonych osób. W przypadku H7N9 argumentowano, że długo trwała identyfikacja tego wirusa.