Katarzyna Nowosielska: W co powinniśmy dziś inwestować aby poprawić wartość zdrowotną rozumianą jako lepsze wyniki leczenia, satysfakcja pacjenta i efektywność ekonomiczna?

Jakub Kraszewski: Inwestować należy we wszystkie aspekty usprawniające prace szpitala. Naszym wąskim gardłem są kadry. Mamy za mało specjalistów. Zatem należy usprawnić pracę tych, których posiadamy i ułatwić im pewne procesy. Odbiurokratyzować część pracy. Niestety jeśli płatnik, tak jak dotychczas, będzie kontrolował świadczeniodawców ponad miarę to przekłada się na zwiększenie żądań rozliczeniowo-sprawozdawczych nakładanych na naszych pracowników medycznych.

Powinniśmy inwestować też w pewne narzędzia informatyczne np. dokumentujące zdarzenia medyczne. Kolejnym narzędziem, które u nas już działa, a usprawniło nam bardzo pracę, jest skanowanie kodów kreskowych z opakowań leków i materiałów medycznych a w przyszłości również leków dla pacjenta. Dzięki temu kontrolujemy dokładnie, ile mamy ich w obiegu i identyfikujemy, co i który pacjent otrzymał.

Warto też inwestować w działania powodujące szybką interwencję na wczesnych etapach choroby. Tymczasem obecnie profilaktyka w wielu wypadkach nie istnieje. Chodzimy do lekarza medycyny pracy a nic z tego nie wynika. Kobiety po 40 roku życia powinny być badane pod kątem raka piersi a mężczyźni raka prostaty i płuca. Dlaczego tego nie można sprawdzić przy okazji badań medycyny pracy? Profilaktyki nie powinny prowadzić szpitale  bo mają i tak za dużo zadań.

Z medycznego punktu widzenia warto też inwestować w technologie dające szeroki efekt terapeutyczny, czyli np. diagnostykę rezonansem magnetycznym czy tomografię komputerową.

 

Jakie są największe wyzwania stojące przed placówkami medycznymi w kontekście pandemii?

Trzeba tak zorganizować leczenie aby skutecznie identyfikować zakażonych koronawirusem a jednocześnie nie ograniczać dostępu do leczenia pozostałym pacjentom. U nas z powodu wakacji zwiększyła się liczba chorych na COVID-19.  Na koniec czerwca było ich 60 a teraz w całym województwie  jest zdiagnozowanych 1500.

Główne ramy działania UCK wyznaczają obecnie transplantologia, kardiologia, centrum potraumatyczno- urazowe. Skupiliśmy się na nich na początku pandemii i nie chcieliśmy zamykać się na pacjentów. Położyliśmy także nacisk na onkologię, hematologię, kardiologię, przeszczepy, udary.  Nawet, gdy ogłoszono izolację, u nas kontynuowaliśmy leczenie tych pacjentów. W  marcu, w ciągu 7 dni, na bazie oddziału medycyny nuklearnej stworzyliśmy  laboratorium wirusologiczne i początkowo mogliśmy robić kilkadziesiąt, a później kilkaset testów PCR w kierunku koronawirusa na dobę. Teraz robimy ok. 500 testów na dobę. Przyjmując pacjenta w trybie planowym, robimy mu wcześniej test. Pomimo pandemii wykonujemy w UCK więcej procedur onkologicznych i hematologicznych w porównaniu do analogicznego okresu poprzedniego roku.

Mamy  też pacjentów przyjmowanych w trybie ostrym. Personel jest ubierany wówczas w odpowiednie ochrony. Utworzyliśmy oddziały buforowe, na których pacjent jest izolowany aż uzyska wynik testu.

Nie można przez koronawirusa blokować pacjentom dostępu do leczenia. Obserwujemy, że po izolacji z powodu pandemii oraz z powodu ograniczeń dostępu do opieki medycznej pogorszył się stan pacjentów przybywających do szpitala, w szczególności na oddział ratunkowy. Zjawisko to można zaobserwować na przykładzie zaostrzenia stanu zdrowia pacjentów chorujących przewlekle na cukrzycę, choroby krążenia czy zmiany miażdżycowe.  

 

Czy płacenie szpitalom  za wyniki będzie motywowało do poprawy jakości opieki?

Powinniśmy mierzyć rezultaty leczenia.  Leczenie to praca starannego działania a nie rezultatu. Przy leczeniu trzeba się liczyć z tym, że pacjent nie zawsze powróci do pełnego dobrostanu, ale warto sprawdzać, jaki jego poziom osiągnął.  Jeśli ktoś wykonuje dziesiątki zabiegów danego rodzaju, to warto wspierać taką jednostkę kosztem ośrodka, który taki rodzaj zabiegu rzadko wykonuje. Kuriozum, że w Polsce jest 600 szpitali zajmujących się leczeniem onkologicznym. Ten proces leczenia powinien być skupiony w szpitalach specjalistycznych, które gwarantują ciągłość, kompleksowość leczenia tj. diagnostykę, zabiegi, leczenie radiologiczne.   

Czy rząd powinien określić standard opieki, teleporad  w ambulatoryjnej opiece specjalistycznej?

Określenie priorytetu teleporad do porad stacjonarnych bywa niezwykle trudne. U nas średnio 40 proc to zdalne porady, pozostałe to stacjonarne. Ogranicza nas nieco powierzchnia, bo pacjentów trzeba rozrzedzić ze względów epidemiologicznych. Jednak część z nich rezygnuje też z wizyt osobistych.  

Trzeba też pamiętać, że w niektórych dziedzinach: okulistyce, położnictwie, chirurgii czy ginekologii teleporad nie będzie.  Ale już pediatria specjalistyczna od lat prowadziła subsydiarnie teleporady.

Rozstrzygnięcie konkursu Liderzy zmian w ochronie zdrowia nastąpi 22 września na konferencji online Zmiany w Ochronie Zdrowia.