- W 1952 roku pojawił się pierwszy skuteczny lek na schizofrenię - chlorpromazyna. Wtedy wielokrotnie zmniejszyła się liczba pacjentów w szpitalach, szpitale zamykano, stawały się muzeami. Obecnie jesteśmy w przeddzień podobnej rewolucji – powiedział w czwartek 21 kwietnia 2016 roku profesor Bartosz Łoza, prezes Towarzystwa Neuropsychiatrycznego. Skomentował w ten sposób fakt, że w kwietniu 2016 Europejska Agencja Leków (EMA) wydała pozytywną rekomendację dla leku przeciwpsychotycznego podawanego w formie iniekcji raz na trzy miesiące.

Jak zaznaczył psychiatra, dzięki lekom przeciwpsychotycznym o przedłużonym działaniu (w skrócie LAI) poprawia się znacznie skuteczność leczenia chorych na schizofrenię. Z danych brytyjskich wynika, że liczba ich hospitalizacji, które są najdroższą formą opieki psychiatrycznej, spada o ponad połowę i są one o połowę krótsze - mówił. Według profesora Łozy to z kolei powoduje, że chorzy mogą utrzymać lub podjąć pracę, a więc są produktywniejsi. Jest to o tyle ważne, że schizofrenia ujawnia się najczęściej u osób w młodym wieku.

- Dlatego leczenie schizofrenii preparatami długodziałającymi to interes również dla państwa – ocenił specjalista. Poza tym praca jest najlepszym rodzajem rehabilitacji dla chorych psychicznie - dodał.

Przypomniał, że od kilku lat dostępne są również w Polsce leki o przedłużonym działaniu, które można podawać raz w miesiącu.

Dr Maja Polikowska z Kliniki Psychiatrii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego zaznaczyła, że w Polsce otrzymuje je znikomy odsetek chorych na schizofrenię, ponieważ nie są refundowane.
- A już odsetek osób leczonych tymi lekami przy pierwszym epizodzie choroby jest zatrważająco niski – podkreśliła specjalistka.

Czytaj: Źle leczona schizofrenia jest chorobą śmiertelną>>>

Dr Polikowska zwróciła uwagę, że leki długodziałające znacząco zwiększają szansę na wydłużenie remisji (okres, w którym brak objawów choroby) w schizofrenii. Jak wyjaśniła, to czy objawy chorobowe się wycofają. zależy od tego, czy chory będzie przestrzegał zaleceń lekarskich (tzw. compliance) i zażywał regularnie leki przepisane mu przez lekarza. Tymczasem z licznych analiz wynika, że chorzy na schizofrenię w bardzo małym stopniu przestrzegają zaleceń lekarzy, zwłaszcza gdy muszą przyjmować leki codziennie. Problemem jest to, że pacjenci z tym schorzeniem czują się zdrowi, a nie chorzy - tłumaczyła psychiatra.

Jak podają autorzy raportu „Schizofrenia. Rola opiekunów w kreowaniu współpracy”, do którego odwoływali się eksperci podczas czwartkowego spotkania, aż 15-20 procent pacjentów ze schizofrenią rezygnuje z przyjmowania leków już w pierwszych 7-10 dniach po opuszczeniu szpitala, co znacznie zwiększa ryzyko nawrotu. Wśród chorych, którzy doświadczyli nawrotu choroby w ciągu roku od jej pierwszego epizodu, aż 62 procent nie stosowało leków zgodnie z zaleceniami lekarskimi.

Dr Polikowska zwróciła uwagę, że rodzi to ogromne koszty społeczno-ekonomiczne, ponieważ pacjenci wypadają z ról społecznych, z rynku pracy i zamiast płacić podatki i przyczyniać się do tworzenia PKB, pobierają renty.

Z raportu „Schizofrenia. Rola opiekunów w kreowaniu współpracy” wynika, że gdy przed diagnozą choroby co najmniej 10 lat pracowało 65 procent pacjentów, po diagnozie odsetek niepracujących wynosi aż 85 procent, 61 procent chorych na schizofrenię w Polsce pobiera rentę, a wydatki ZUS ponoszone z tytuły schizofrenii (w tym na renty) wyniosły w 2013 roku 1,1 mld zł.

- W momencie, gdy pacjent dostaje lek raz na miesiąc, ma możliwość nabrania wglądu w swoją chorobę i wtedy współpraca zaczyna się naprawdę układać – tłumaczyła dr Polikowska. Chorzy mogą wówczas utrzymać pracę lub ja podjąć, co zapobiega ich wykluczeniu. - Pracujący pacjenci czują się jak normalni członkowie społeczeństwa – przekonywała.

Zwróciła też uwagę, że pacjent stosujący leki o przedłużonym działaniu rzadziej musi korzystać z wizyt lekarskich, co obniża koszty choroby. Z cytowanego na spotkaniu raportu wynika np., że w Polsce w latach 2010-2013 o 12-13 dni wydłużył się czas hospitalizacji jednego chorego na schizofrenię. Tymczasem hospitalizacje są uważane za najdroższą formę opieki, również w psychiatrii. Dlatego na świecie dominuje tendencja, by rozwijać opiekę tzw. środowiskową, czyli w środowisku, w którym żyje pacjent.

Jednak w ocenie profesora Łozy w Polsce brak jest rozwiniętej psychiatrii środowiskowej, a ciężar opieki nad osobami ze schizofrenią spoczywa głównie na ich opiekunach – rodzinie i partnerach. Z raportu wynika, że z tego powodu produktywność wielu z nich spadła – 25 procent musiało zmniejszyć liczbę godzin spędzanych w pracy, a 10 procent-  zmienić pracę. Ponadto 12-18 procent z nich jest na granicy depresji, a co czwarty wymaga pomocy specjalisty.

Eksperci zaznaczyli, że dzięki lekom o przedłużonym działaniu można w znacznym stopniu zmniejszyć obciążenia opiekunów pacjentów ze schizofrenią, co również przełoży się na istotne oszczędności. (pap)