Inwestycja, która rozpoczęła się w roku 2011, według ówczesnych szacunków miała kosztować 85 mln zł. Jednak szpital podpisał umowę z wykonawcą inwestycji na kwotę 170 mln zł, w dodatku na niekorzystnych warunkach.

Dyrektor upiera się, że szpital stać na taki wydatek, chociaż ekspertyzy mówią, że inwestycja byłaby możliwa tylko przy pomocy partnerstwa publiczno-prywatnego.

Szpital dostał także na inwestycję 12 mln zł dotacji z Ministerstwa Zdrowia, które ma zostać przeznaczone na zakup przyspieszaczy oraz stanowiska do planowania leczenia. Jednak prawdopodobnie będzie musiał zwrócić te pieniądze. Ministerstwo już prowadzi w placówce kontrolę.

Cały artykuł www.gazeta.pl