Zdaniem profesora Narodowy Fundusz Zdrowia płaci za mało za dobę pracy SOR-ów.
- Brakuje personelu. Na przykład na oddziale ratunkowym w USK, gdzie jeszcze niedawno pracowałem, na dyżurze powinno być 4-5 lekarzy i 10-12 pielęgniarek, a zazwyczaj było dwóch przemęczonych lekarzy i rezydent oraz 5-6 pielęgniarek - wylicza prof. Jakubaszko.

Sposobem na zmniejszenie kolejek na SOR-ach byłoby otwieranie przy oddziałach ratunkowych przychodni pełniących nocną i świąteczną pomoc medyczną.

We Wrocławiu działają cztery takie przychodnie: przy ul. Ziemowita, Horbaczewskiego, Traugutta i Koszarowej. Czeka się tutaj krócej niż w SOR-ach, jednak często pacjenci nie wiedzą o istnieniu takich jednostek.

Cały tekst: www.gazeta.pl